SportoweBeskidy.pl: Szybki powrót na trenerską ławkę, bo jeszcze w minionej rundzie prowadził pan Beskid Skoczów. Telefon z Chybia był zaskoczeniem?
Kamil Sornat:
Po odejściu ze Skoczowa odebrałem tak naprawdę parę telefonów, ale moja odpowiedź na każdy z nich była odmowna. Postanowiłem, że do zimy dam sobie jednak spokój, bo działo się to wszystko tuż po rozstaniu z Beskidu. Propozycja z Chybia, która się wreszcie pojawiła była natomiast bardzo konkretna i właśnie na nią przystałem.

SportoweBeskidy.pl: Konkretna, czyli?
K.S.:
Prezes przedstawił w szczegółach wizję tego, co chciałby osiągnąć. I co dla mnie ważne nie w perspektywie półrocznej, a więc najbliższej rundy wiosennej, ale w skali długodystansowej. Czy to się uda zrealizować dopiero się okaże, ale optymizmu nie brakuje.

SportoweBeskidy.pl: Jesienią Cukrownik osiągał wprawdzie wyniki poniżej oczekiwań, ale były ono pokłosiem przede wszystkim mizernej frekwencji na treningach...
K.S.:
Mam tego świadomość, dlatego muszę dojść do tego, jakie były przyczyny takiej sytuacji. Trzeba zrobić wszystko, aby zespół zmotywować, bo pracę treningową trzeba wykonać. Zwłaszcza tyczy się to zimy, gdyż to długi okres, który daje możliwość zbudowania formy.

SportoweBeskidy.pl: A skoro okres zimowy i środek sezonu to raczej trudno spodziewać się chyba kadrowej rewolucji w Chybiu?
K.S.:
Pewne ruchy są konieczne, bo drużynie potrzeba z jednej strony nowej jakości, a z drugiej po prostu zwiększenia rywalizacji. Wiadomo, że o takie typowo poważne transfery będzie zimą ciężko, ale spróbujemy poczynić w tej materii pewne kroki.

SportoweBeskidy.pl: Nowy trener już po spotkaniu ze swoimi podopiecznymi?
K.S.:
Spotkanie rzeczywiście się odbyło, ale było bardzo ogólne. Tuż po rozgrywkach jesiennych drużyna dostała wolne, więc czasu na regenerację piłkarze mają sporo. Startujemy dlatego stosunkowo wcześnie, bo pierwsze zajęcia okresu przygotowawczego wyznaczyliśmy już na 8 stycznia. Będzie nad czym w spokoju pracować.

SportoweBeskidy.pl: Wnioski Kamila Sornata z pracy w Beskidzie Skoczów?
K.S.:
Takie oczywiście mam, natomiast Cukrownik występujący w lidze okręgowej to zupełnie inny typ pracy. W Skoczowie mierzyliśmy w najwyższe cele walcząc o IV ligę. W Chybiu zastałem drużynę z potencjałem i wierzę, że sobie poradzimy. Za kluczowe uważam jednak uczciwe i rzetelne podejście do obowiązków.

SportoweBeskidy.pl: Żal tego, co miało miejsce w Skoczowie? Jak widać po zmianie szkoleniowca zespół „odpalił” i zaczął zdobywać punkty w miarę regularnie...
K.S.:
Odczuwam niedosyt, bo moim zdaniem Beskid w obecnym składzie to zespół spokojnie na środek tabeli IV-ligowej. W meczach, w których byłem trenerem na poziomie IV ligi powinniśmy zdobyć 8-10 punktów, a wtedy ocena byłaby zupełnie inna. Stało się inaczej, bo taka jest piłka. Życzę Beskidowi jak najlepiej, klub na grę na tym poziomie zasługuje.