W mecz lepiej weszli podopieczni Artura Bierońskiego, którzy wykorzystali błąd gospodarzy podczas rozgrywania piłki w okolicach własnego pola karnego. Wojciech Sadlok w 2. minucie, po przechwycie Łukasza Błasiaka, uderzył płasko zza pola karnego i pokonał Krzysztofa Żerdkę. Zanim „dwójka” Rekordu wyrównała, po precyzyjnym strzale z rzutu wolnego Szymona Szymańskiego, doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Adam Waliczek po wywalczeniu pozycji strzeleckiej próbował ją sfinalizować, trzymany przez rywala nie zdołał. Trzymany w ręku przez arbitra gwizdek milczał. Kilkanaście minut później bielszczanie raz jeszcze protestowali, bowiem w obrębie szesnastki, tuż przy linii końcowej, faulowany był Dawid Ogrocki... i tym razem rozjemca nie skorzystał ze swojego dźwiękowego atrybutu.

Po objęciu prowadzenie Pasjonat bronił go zmuszając „rekordzistów” do ataku pozycyjnego, którego skuteczne konstruowanie na bocznym boisku przy Startowej nie należy do zadań łatwych. Gospodarze mieli zatem więcej z gry, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale zbyt wielu okazji z gry do, najpierw wyrównania, potem do objęcia prowadzenia nie wypracowali sobie. Jedną z nielicznych zmarnował Patryk Pietyra, który chwilę po wejściu na boisku groźnie uderzył głową. W samej końcówce dankowiczanie zadali decydujący cios. Mogli wcześniej, ale Jakub Ogiegło przegrał dwa pojedynki z Żerdką. Faulowany w polu karnym był Błażej Cięciel, a Sadlok „jedenastkę” wykorzystał. Owej decyzji arbitra towarzyszyła kolejna, po raz drugi ukarał żółtą kartą Szymańskiego.

Bramka zdobyta przez rywala, po naszym błędzie, ustawiła przebieg gry. Rzuciliśmy się do odrabiania strat, posiadaliśmy przewagę, ale ciężko było nam się przebić w ataku pozycyjnym. Kilka sytuacji stworzyliśmy, brakowało jednak za każdym razem kluczowego, ostatniego podania – ocenia Szymon Niemczyk, szkoleniowiec Rekordu II.