Wszystkie znaki na niebie i ziemi, a także najzwyczajniej pierwsza połowa spotkania przemawiały za tym, że gospodarze i tym razem zdobędą komplet punktów. Już w 10. minucie na prowadzenie Podhalankę wysforował Kacper Grochowalski. Wykorzystał zbyt krótkie podanie stopera gości do bramkarza, przejął piłkę i lobem z 25. metra zaliczył efektowne trafienie. Miejscowi przeważali, ale przy strzałach Patryka Semika, Kacpra Gąsiorka, Kacpra Najzera czy Grochowalskiego kunsztem bramkarskim popisywał się Roman Nalepa. Inaczej było w 40. minucie, kiedy to golkiper Piasta źle interweniował przy wrzutce z prawej strony boiska i wybił futbolówkę na 25. metr, gdzie czekał Gąsiorek, który zdobył bramkę mocnym strzałem pod poprzeczkę.
 


Po zmianie stron inicjatywę przejęli goście, którzy nic nie robili sobie z tego, że przegrywają różnicą 2 goli oraz że Podhalanka jak dotąd na własnym boisku punktów w tym sezonie jeszcze nie straciła. Bramkę kontaktową, a później wyrównującą zdobył Wojciech Kołek. Najpierw w 63. minucie wykorzystał zderzenie Wiesława Arasta z własnym obrońcą na 5. metrze od bramki, po którym golkiper Podhalanki wypuścił z rąk piłkę pod jego nogi, a następnie zdobył gola w. 77. minucie strzałem z 16. metra po asyście Tomasza Szypera. Zawodnicy trenera Kamila Sornata próbowali pójść za ciosem i rozstrzygnąć losy meczu. Drogą ku temu miały być stałe fragmenty gry, ale do 93. minuty nic z nich nie wynikało. I właśnie w ostatniej minucie doliczonego czasu gry w polu karnym gospodarzy sfaulowany został Filip Wałga, a „11” na gola zamienił Jakub Jeleń.

- Pierwsza połowa należała do nas, druga do gości. Obie drużyny popełniły tyle samo indywidualnych błędów. Myślę, że gdyby mecz zakończył się remisem byłby to sprawiedliwy wynik - podsumował mecz Sławomir Szymala, trener Podhalanki.

- Na pewno byliśmy mocno zdeterminowani, by wygrać po sytuacji, która wydarzyła się w środku tygodnia. Mowa tu o walkowerze, który wyzwolił w nas sportową złość. U moich zawodników było widać większą chęć do gry i wygrania spotkania. Pomimo, że przegrywaliśmy różnicą 2 bramek, chłopaki pokazali charakter i umiejętności - powiedział z zadowoleniem szkoleniowiec gości z Cieszyna.