– Obu drużynom należą się duże barwa za to, co pokazały. Pomimo upału na „Górce” tempo było zaskakująco wysokie, a mecz bardzo zacięty – tak rywalizację komentuje Dariusz Kołodziej, szkoleniowiec rezerw Podbeskidzia, który zwłaszcza z racji końcowego wyniku miał po spotkaniu powody do satysfakcji.
 



Gospodarze nieznacznie lepsi byli w premierowej połowie. W 9. minucie Antoni Rozmus udanie zamknął głową wrzutkę Michała Kralczyńskiego z bocznego sektora boiska. Czechowiczanie nie próżnowali w ofensywie. Znakomite szanse mieli m.in. Szymon Gołuch Dawid Pawlusiński, którzy jednak nie zachowali dostatecznej precyzji. Dopiero w 73. minucie piłkarze MRKS-u potrafili odpowiedzieć. O przedłużenie emocji zadbał jako egzekutor Michał Czernek. Stracony gol zmotywował bielski zespół, czego pokłosiem były kluczowe trafienia na wagę awansu. Franciszek Liszka w 84. minucie pokonał Jakuba Świerczka w następstwie stałego fragmentu, korzystając na wcześniejszym zamieszaniu w polu karnym przyjezdnych. Na zakończenie potyczki Wiktor Bućko został sfaulowany w „16”, co skrzętnie wykorzystał Konrad Bukowczan, podwyższający rezultat na 3:1.

Starcie IV-ligowców pokazało, że podopiecznym Jarosława Kupisa potrzeba będzie trochę czasu, aby wypracować odpowiedni poziom zgrania. A triumfator? – Mamy swoje cele, które skupiają się wokół wprowadzenia do „jedynki” jak największej ilości zawodników. Natomiast dziś cieszymy się z zademonstrowanej gry oraz wyniki, bo to w pucharze najistotniejsze – zaznacza trener bielskiej „dwójki”.