Gospodarze byli w początkowej fazie meczu groźni. W 4. minucie Michał Roj "zatrudnił" Bartłomieja Nawrata, który interweniował bez zarzutu. Gdy jednak bielszczanie podjęli się ofensywnych prób, to bezlitośnie obnażyli defensywne niedostatki ekipy z Pniew. W 7. i 9. minucie składne akcje finalizował Stefan Rakić, dając Rekordowi nie tylko solidną zaliczkę w wyniku, ale i olbrzymią dawkę pewności. Przed upływem kwadransa goście znów fetowali gola. Bramkarz Red Dragons Łukasz Błaszczyk odbił piłkę, ale dopadł do niej Łukasz Biel, który podwyższył prowadzenie faworyta. Nie był to koniec szturmu bielskiej drużyny w premierowej odsłonie, bowiem 15. minutę trafieniem na 4:0 okrasił Kamil Surmiak, gwarantując Rekordowi wyborną pozycję wyjściową przed wznowieniem gry po zmianie stron.
 



Nic do stracenia nie mając pniewianie postawili od startu drugiej połowy na wariant gry z lotnym bramkarzem. W 24. minucie wypracowali sobie wreszcie dogodną okazję na zmniejszenie dystansu, jednak Piotr Błaszyk wcelował w kluczowym momencie w słupek. Z dążeń owych bynajmniej nie zrezygnowali, co też zostało nagrodzone. W 30. minucie swego dopiął Mateusz Kostecki i przyznać trzeba, że miejscowi na gola tego zasłużyli. Scenariusz tej części meczu zmianie już nie uległ. A wynik? Dzięki dobrej dyspozycji Nawrata między słupkami "świątyni" zespołu z Cygańskiego Lasu został tylko nieznacznie skorygowany. W 39. minucie uderzeniem precyzyjnym z dystansu popisał się Adrian Skrzypek, a futsaliści Red Dragons uniknęli pogromu w starciu z mistrzem, na który na półmetku niedzielnej rywalizacji skądinąd się zanosiło.