
Koniec domowej serii
Kolejne derby na V-ligowym szczeblu były rywalizacją mocnego u siebie Beskidu Skoczów z często sięgającym po łupy wyjazdowe Drzewiarzem Jasienica.
Wybornie mecz mógł się dla Beskidu ułożyć. W 4. minucie „oko w oko” z Pawłem Górą stanął Adam Waliczek, ale to świetnie dysponowany wiosną bramkarz Drzewiarza zachował się lepiej od napastnika. Wspomniana sytuacja była jedną z niewielu, jakie gospodarze potrafili sobie w sobotnie popołudnie wypracować. Nie ustrzegli się za to błędu „w tyłach”. W 43. minucie piłkę na 14. metrze przejął Vadym Matvieienko, by oddać strzał przy słupku nieosiągalny dla Konrada Krucka. Ten moment miał znaczenie kluczowe dla losów punktów. I owszem, skoczowianie po zmianie stron cierpliwie swoje akcje budowali, ale zbyt rzadko „zatrudniali” Górę. W 61. minucie golkiper jasieniczan zatrzymał próbę Jakuba Fiedora z rzutu wolnego, podobnie 10. minut później uderzenie Cezarego Ferfeckiego. Były to najlepsze, acz zmarnowane szanse Beskidu...
Ekipa prowadzona przez trenera Bartosza Woźniaka doznała dziś pierwszej porażki w tej rundzie, co więcej dobiegła końca jej seria meczów bez przegranej na własnym boisku w całym V-ligowym sezonie. – Popełniliśmy kosztowny błąd, ale taka właśnie jest piłka. Czujemy niedosyt i sportową złość, ale czasu nie cofniemy – zaznacza szkoleniowiec Beskidu, przyznając również, że ważną rolę odegrało dziś doświadczenie, które pozwoliło Drzewiarzowi wywalczoną przed pauzą zaliczkę dowieźć do ostatniego gwizdka Sebastiana Hytnego.
Dla gości to już zwycięstwo numer 3. tej wiosny. Wraz z nim jasieniczanie odskoczyli dzisiejszemu konkurentowi w tabeli na 3 punkty, w czym nie przeszkodziła m.in. usprawiedliwiona absencja w składzie grającego trenera Konrada Kudera. Drzewiarz mógł przypieczętować wyjazdowy skalp, ale najgroźniejsze strzały Adama Palety i Davyda Shutaka nie miały wystarczającej precyzji.