Już w 8. minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić pomocnik Soły, Filip Balcarek. Ku niezadowoleniu miejscowych kibiców to Spójnia przejęła inicjatywę na początku spotkania. Potwierdziła to w 12. minucie, kiedy stworzyła pierwsza dogodną sytuację. "Oko w oko" z Andrzejem Nowakowskim stanął Piotr Mika, którego strzał z 10. metra okazał się jednak za słaby, a do tego minął bramkę Soły. Po pół godzinie gry swojego szczęścia próbował Piotr Pastuszak. Jego strzał z prawej strony pola karnego nogą odbił Nowakowski. Gospodarze odpowiedzieli groźną kontrą i strzałem z woleja Marcina Lacha, który zatrzymał się jedynie na poprzeczce bramki strzeżonej przez Radosława Kalisza.
 


W drugiej połowie gra zdecydowanie się wyrównała. Na domiar złego dla gospodarzy musieli oni dokonać kolejnej wymuszonej zmiany, a boisko ze stłuczonym udem opuścił Tomasz Franusik. Obie drużyny miały jednak sytuacji, jak na lekarstwo. Wszystkie zapędy ofensywne były neutralizowane przez formacje obronne drużyn i tym samym kibice zgromadzeni na trybunach bramek nie zobaczyli. Soła po raz kolejny nie zdobyła kompletu punktów i 4 raz podzieliła się punktami z rywalem. Bardziej zadowoleni mimo remisu mogą być zawodnicy z Zebrzydowic, którzy zagrali na „zero z tyłu” powtórnie w obecnych rozgrywkach.

- Mimo to, że czuć niedosyt, bo boisko "zdominowało" jakość gry obydwu zespołów, to punkt zdobyty w Rajczy trzeba szanować. Bardzo cieszy mnie fakt, że udało się zachować czyste konto w drugim meczu z rzędu. Soła to bardzo dobrze zorganizowana drużyna, a potrafiliśmy dyktować warunki przez długi okres tego spotkania - podsumował wyrównane starcie Piotr Hauder, szkoleniowiec Spójni.