Obie drużyny przystępowały do meczu w wyśmienitych nastrojach. Wszak gospodarze to świeżo upieczony finalista rozgrywek Pucharu Polski na szczeblu żywieckiego podokręgu, a przyjezdni "odczarowali" dopiero co własny stadion wygrywając derbową konfrontację z Muńcołem. Wynik został otwarty w 16. minucie, kiedy to goście wyszli na prowadzenie. Piłka w zamieszaniu w polu karnym trafiła pod nogi Mateusza Balcarka, który uderzył nie do obrony - futbolówka po mocnym strzale, zanim trafiła do siatki, odbiła się jeszcze od ręki interweniującego Krzysztofa Firleja, a następnie od poprzeczki. Miejscowi próbowali wyrównać, ale nie mogli znaleźć skutecznego pomysłu na defensywę Soły. Z pomocą miały przyjść stałe fragmenty, ale wszystkie próby kończyły się w rękawicach Andrzeja Nowakowskiego, albo były skutecznie wybijane przez obrońców.
 


W drugiej odsłonie obie drużyny prezentowały styl gry z pierwszych 45. minut. Soła postawiła na proste środki i niezawodne wznowienia gry swojego golkipera, Smrek zaś w obliczu niepowodzeń konstruowania ataków w akcjach kombinacyjnych, szukał swoich szans ze "stojącej" piłki. I to właśnie stały fragment gry stał się bronią, przy pomocy której to goście ustalili wynik meczu. W 80. minucie rzut rożny egzekwował Filip Balcarek, dośrodkowanie przedłużył jego młodszy brat, a trener Grygny nie miał problemów, by strzałem głowę sfinalizować całą akcję. Pod koniec spotkania doszło do nieprzyjemnego incydentu, a zawodnikom obu drużyn wyraźnie puściły nerwy. Po faulu na Victorze Schuliosie doszło do przepychanek, a swój udział w meczu przedwcześnie zakończyli Filip Bąk Mateusz Jękal. Czerwoną kartką, w konsekwencji 2. żółtych został napomniany także Artur Barcik. Goście zanotowali drugą wygraną z rzędu i zbliżyli się do Smreka na dystans punktu.

- Zagraliśmy dziś jedno ze słabszych spotkań w tej rundzie. Przeciwnik był zdecydowanie lepszy. Gdybyśmy zremisowali lub wygrali to byłby to niesprawiedliwy rezultat. Nie wiem, czy miało to związek z meczem pucharowym, ale nie zasługiwaliśmy na punkty w dzisiejszym spotkaniu. Byliśmy apatyczni, mało agresywni, Soła nas zdominowała - powiedział nam po meczu Piotr Jaroszek, szkoleniowiec gospodarzy.

- Mamy nadzieję, że ta passa będzie trwała do końca rundy. Szkoda jedynie, że przy prowadzeniu daliśmy się sprowokować i otrzymaliśmy czerwoną kartkę, co w konsekwencji będzie dla nas osłabieniem w kolejnych spotkaniach - podsumował trener Soły.