SportoweBeskidy.pl: Zgoła nieoczekiwanie zdecydowałeś się opuścić MRKS Czechowice-Dziedzice tej zimy. Skąd ta decyzja? 
Krzysztof Chrapek: Nieoczekiwana to decyzja być może dla was (śmiech). Można powiedzieć, że zastanawiałem się już od dłuższego czasu, ale łudziłem się do końca, że coś się zmieni w klubie. Nie chciałbym się tutaj rozwodzić nad odejściem, bo powodów było kilka, a jednym z nich była pewna osoba, z którą najnormalniej się mi nie układało praktycznie od samego początku. Zarzucano mi, że ważniejsza jest dla mnie szkółka piłkarska "Football Project", którą prowadzimy z Darkiem Kołodziejem i Damianem Zdolskim, niż treningi. Było to jednak ustalone od początku, w jakie dni po prostu nie dam rady trenować.
 
SportoweBeskidy.pl: Jesienią nie grałeś w każdym meczu po 90. minut, ale byłeś ważną częścią zespołu. Jak ocenisz tę rundę?
K.C.: Myślę, że runda nie była najgorsza, ale właśnie w niej było już widać zalążek zaistniałych okoliczności. Czy byłem ważną częścią, to już pytanie nie do mnie. Nigdy w tym, czy innym klubie nikt nie zarzucił mi braku zaangażowania w meczu czy na treningu.
 
SportoweBeskidy.pl: W klubie z Czechowic spędziłeś łącznie półtora roku. Jak ocenisz ten okres?
K.C.: Okres spędzony w Czechowicach oceniam pozytywnie. Po pierwsze, rozpocząłem swoją pierwszą pracę u jednego ze sponsorów, w osobie Bogusława Pasternaka, któremu też chciałbym podziękować, bo nie łatwo wziąć do pracy kogoś, kto tylko grał w piłkę i nie ma żadnego doświadczenia. Na pewno miłym akcentem był także awans z drużyną do IV ligi.
 
SportoweBeskidy.pl: Czy ten zespół stać, aby awansować do III ligi?
K.C.: Na pewno stać. Jednak aby tak się stało, to wszyscy w klubie muszą chcieć iść tą sama drogą, a na razie tak nie jest. Mam nawet wrażenie, że niektórzy nie za bardzo się cieszyli z awansu do IV ligi. 
 
SportoweBeskidy.pl: Gdzie można spodziewać się Krzysztofa Chrapka w rundzie wiosennej?
K.C.: Ciężkie pytanie. Gdzie można się mnie spodziewać? Na pewno nie spodziewałem się tylu propozycji. Po głowie chodziło już nawet zakończenie mojej przygody z piłką, ale jednak chęć gry i zdrowie dopisuje, więc jeszcze się nie poddaję. W ciągu kilku dni na pewno podejmę jakąś decyzję, która nie będzie mi kolidować z zajęciami w szkółce, bo to ona jest moim priorytetem.