Legia odprawiona z kwitkiem
Po raz pierwszy w tym sezonie Pucharu Polski "rekordziści" zmierzyli się z rywalem, który postawił im wysoko poprzeczkę. Warszawska Legia była bliska sprawienia niespodzianki, lecz finalnie to Rekord awansował do półfinału!
Dotychczas bielszczanie imponującym krokiem przechodzili przez kolejne fazy Pucharu Polski. Mierząc się z rywalami z niższych lig, pokonywali ich dwucyfrowym wynikiem. Teraz jednak poziom trudności miał znacząco się podnieść i tak też w istocie było. Legia Warszawa potrafi grać w hali przy ul. Startowej 13, ale tylko pierwsze połowy. Pokazała to m.in. w pierwszej rundzie obecnego sezonu ligowego, gdzie "Wojskowi" prowadzili 2:0, aby finalnie przegrać 2:5. Podobny miał scenariusz miał i w przypadku pucharowego starcia...
W ostatnim ligowym spotkaniu, z Piastem Gliwice, "rekordziści" odnotowali spektakularny początek spotkania, wszak już po 6. minutach prowadzili 3:0. Zawodnicy ze Stolicy byli jednak bardziej skoncentrowani na defensywnych poczynaniach, choć i w drużynie z Cygańskiego Lasu - być może z powodów pewnego przemęczenia - nie było widać tej "iskry", co w niedzielę. Goście wykorzystali słabszy moment Rekordu w końcówce pierwszej połowy, a dwukrotnie instynktem wykazał się Rui Pinto i Legia schodziła na przerwę prowadząc 2:0. Niespodzianka wisiała w powietrzu...
Po zmianie stron zobaczyliśmy jednak Rekord, który widzimy w odpowiedniej dyspozycji na co dzień w rozgrywkach Futsal Ekstraklasy. Konkretni z przodu, odważni i - co istotne - skuteczni. Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy gola kontaktowego strzelił Michał Seidler, który wykorzystał podanie od Mikołaja Zastawnika. Chwilę później przed szansą stanął Matheus, lecz piłka po jego uderzeniu "ostemplowała" słupek. O pechu może mówić również Paweł Budniak, trafiający w poprzeczkę. W końcu jednak gospodarze swego dopięli i doprowadzili do wyrównania. Znów dał o sobie znać duet Zastawnik - Seidler.
Na prowadzenie Rekord wyszedł natomiast w 31. minucie. Niefortunnie interweniujący Mykyta Storozhuk wpakował piłkę do własnej siatki po akcji Stefana Rakicia. Ów prowadzenia "rekordziści" nie oddali do końcowej syreny, co jest sporą zasługą bramkarza Rekordu, Bartłomieja Nawrata, który w kilku momentach wykazał się interwencjami pierwszej klasy. Bielszczanie awansowali do półfinału Pucharu Polski. Tam czeka na nich Piast Gliwice.