W ten niespodziewanie lepiej weszli miejscowi, którzy już po kilku minutach mogli lidera „napocząć”. W 2. minucie Patryk Wentland wybiegł samotnie w pobliże bramki Beskidu, kąt skrócił mu Roman Nalepa, a próba dogrania do Krystiana Makowskiego nie była dokładna. W 5. minucie wychodzącego daleko poza „16” golkipera skoczowian uprzedził Szymon Święs i choć mógł popędzić z piłką w kierunku opuszczonej „świątyni” zdecydował się na strzał, którego jakość pozostawiała sporo do życzenia. Bestwinianie o gola mogli postarać się także przy kolejnej akcji Wentlanda, który w kluczowym momencie niedostatecznie precyzyjnie obsłużył Mateusza Włoszka. I goście ze Skoczowa nie byli dłużni. Mateusza Kudrysa przy jednej z prób Cezarego Ferfeckiego uratowała poprzeczka, zaś uderzenie głową tego samego zawodnika po kornerze minimalnie minęło słupek.

Przy bezbramkowym remisie ciekawie zapowiadała się rewanżowa część spotkania i... taką w istocie była. To podopieczni Kamila Sornata grę prowadzili i byli bardziej aktywni w ofensywie, m.in. nieznacznie chybiony strzał oddał Michał Szczyrba, a po rzucie wolnym Ferfeckiego dobrze interweniował Kudrys. W 81. minucie skoczowski zespół mógł wreszcie fetować zdobycz. Kamil Janik uderzając z woleja z okolic 11. metrów po składnej akcji Mieczysława Sikory i Szczyrby nie dał szans bramkarzowi LKS-u. Gdy gospodarze usiłowali losy meczu odwrócić, nadziali się na wyborne kontry Beskidu – indywidualną szarżę Szczyrby i trafienie Konrada Chrapka „zamykające” wynik na efektowny z punktu widzenia faworyta.