W pierwszych minutach nic nie zapowiadało na to, iż może wydarzyć się jakaś "krzywda" gospodarzom, którzy usiłowali narzucić własną filozofię gry. Młodzieńcza przebojowość bywa jednak czasem zaskakująca, o czym zresztą przekonali się skoczowianie w 14. minucie. Artur Różycki indywidualną akcję zakończył precyzyjnym strzałem, dając rezerwom Rekordu prowadzenie. Zawodnicy Beskidu nie zamierzali "dać plamy" przed własną publicznością, stąd widoczna była ich chęć do odrobienia straty. Najlepszą okazję ku temu w premierowej odsłonie gry miał Szymon Bezeg, który otrzymał dobre dośrodkowanie od Mieczysława Sikory, lecz piłka po jego strzale głową zatrzymała się na poprzeczkę. 

Gospodarze swego dopięli w 57. minucie. Chwilę wcześniej na placu gry zameldował się Marcin Jaworzyn i to on zdołał złamać defensywę bielszczan po dobrej piłce zagranej od Kamila Kotrysa. W kolejnych fragmentach meczu najjaśniejszą postacią na boisku był bramkarz Rekordu Jakub Szumera. Zaledwie 16-letni golkiper dwoił się i troił "w świątyni", aby nie pozwolić Beskidowi na zdobycie kolejnego gola. W 69. minucie ta sztuka powiodła się gościom. Mateusz Waliczek skutecznie dobił piłkę "sparowaną" przez Romana Nalepę. 10 minut później było już po wszystkim, gdy Daniel Biela z zimną krwią wykończył sytuację sam na sam z bramkarzem Beskidu.