SportoweBeskidy.pl: Gratuluję triumfu w Pucharze Polski. Nie weszło wam w rutynę już to wygrywanie? 
Łukasz Biel: Nie, myślę, że nie. Musimy być cały czas skoncentrowani, bo przed nami bój o mistrzostwo Polski. 

SportoweBeskidy.pl Pierwsze 15. minut finałowego starcia z zespołem z Białegostoku jednak nie należało dla was do najprzyjemniejszych...
Ł.B.:
Na pewno ciężko się gra, kiedy traci się bramkę w pierwszych minutach meczu. To my chcieliśmy otworzyć rezultat spotkania. Przez pierwszy kwadrans nie potrafiliśmy ulokować piłki w siatce, pomimo wielu okazji. To był jednak całkiem inny mecz aniżeli zeszłoroczny finał z Clearexem, gdzie nic nam nie wychodziło. W końcu udało nam doprowadzić do remisu, a potem był to już efekt "domina". 

SportoweBeskidy.pl: To ty doprowadziłeś do wyrównania. Znów zdobyłeś bardzo ważną bramkę, która dodała sił drużynie. Miało to miejsce już w pamiętnym meczu z Gattą, gdzie po twoich golach na 1:3 i 2:3 poszliście za ciosem, a w niedzielę twoje trafienie kompletnie podcięło skrzydła białostoczanom. 
Ł.B.: Faktycznie, przez to trafienie na 1:1 nasz zespół się podniósł. Bardzo się cieszę, że taka rola akurat mi przypada, że moje bramki w takich kluczowych momentach dają impuls drużynie. Dostałem szansę w tym spotkaniu od trenera i mam nadzieję, że mu się za to odwdzięczyłem. 

SportoweBeskidy.pl: Sięgnąłeś po tytuł MVP turnieju Final Four - myślisz o powołaniu do reprezentacji Polski? 
Ł.B.:
Każdy zawodnik, który gra w futsal o tym myśli, aby grać z "orzełkiem" na piersi. Myślę, że swoją postawą dałem mocny argument trenerowi reprezentacji w kwestii powołania. 



SportoweBeskidy.pl: Czasu jednak na świętowanie nie było za dużo, bo już w czwartek zaczynacie fazę play-off w Futsal Ekstraklasie.
Ł.B.:
Dokładnie, trener w ostatnich dniach postawił na regenerację. Przed nami ciężki tydzień, bo gramy w czwartek i w niedzielę. Mocno jednak wierzę, że po tych dwóch spotkaniach zapewnimy sobie tytuł mistrzowski. Jest to bardzo prawdopodobny scenariusz. 

SportoweBeskidy.pl: Jak to się stało, że szatnia Rekordu, która złożona jest z tylu indywidualności tworzy taki kolektyw?
Ł.B.:
Przede wszystkim jest to zasługa trenera Andrzeja Szłapy, który swoimi wskazówkami potrafi świetnie wpływać na zespół. Dużo słucha, nie zamyka się tylko na swoją wizję, co jest bardzo dobre. Ale też prozaicznie mówiąc, jak są wyniki, to jest atmosfera. 

SportoweBeskidy.pl: Czy faktycznie jest tak, że do każdego rywala podchodzicie tak samo, czy już po 20-którymś zwycięstwie wkrada się taka nadmierna pewność siebie? 
Ł.B: Myślę, że nie powiem nic odkrywczego, jeśli pojedynek z Gattą ma inny ciężar niż spotkanie z zespołem z Wieliczki. Czasami wkrada się taka lekka nuta nadmiernej pewności siebie i to właśnie pokazał mecz z Solnym Miastem, gdzie wygrywaliśmy tylko 2:1 do przerwy. Trener jednak zawsze nas w takich momentach potrafi postawić do pionu. 

SportoweBeskidy.pl: Na koniec, czemu wciąż na futsal jest tak mały popyt? 
Ł.B.:
Przede wszystkim brakuje sponsora tytularnego, który mógłby pomóc biedniejszym klubom. Nie ma też co ukrywać, że telewizja też jest bardzo ważna. Reprezentacja Polski na Euro dała takiego pozytywnego "kopa", gdy te mecze oglądało mnóstwo ludzi. Potrzebujemy także sukcesu na arenie europejskiej. Futsal to stosunkowa młoda dyscyplina i dopiero się rozwija.