SportoweBeskidy.pl: W poprzednim obszerniejszym wywiadzie Łukasz Hanzel powiedział nam: „Jak to mówią, jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach. Niczego nie planuję, jednak jeśli zdrowie dopisze chciałbym na koniec mojego grania zagrać w LKS-ie Pogórze”. Wiemy już, że te słowa okazały się w jakimś sensie prorocze.

Łukasz Hanzel:
Zgadza się. Mówiłem o tym rzeczywiście przed poprzednim sezonem, gdy byłem jeszcze w Goczałkowicach. Ten etap jak wiadomo już za mną. Dołączyłem do LKS-u Pogórze, gdzie teraz pełnię obowiązki grającego trenera. Pierwsze mecze sparingowe za mną. Cóż – wróciłem na dobre do domu i teraz moje wysiłki są skierowane na to, aby klub się rozwijał.

SportoweBeskidy.pl: Nie było woli, aby grać dalej jeszcze na wyższym szczeblu?

Ł.H.:
Już wcześniej uznałem, że sezon 2022/2023 będzie moim ostatnim na poziomie – nazwijmy to – centralnym. Gdyby brać pod uwagę to, jak się czuję, to spokojnie mogłem jeszcze trochę pograć, ale zwłaszcza dalsze wyjazdy, choćby do Zielonej Góry czy Gorzowa Wielkopolskiego, sprawiały pewną uciążliwość pod względem tak sił, jak i czasu. Rozpocząłem konkretne działania w Pogórzu i przyszedł czas, aby tu zakotwiczyć i zaangażować się na poważnie. Prawda jest zresztą taka, że starsi zawodnicy stopniowo się w Goczałkowicach wykruszali, ich miejsce zastępują młodsi i taka jest kolej rzeczy. Rozstałem się z klubem w dobrym czasie i była to też decyzja świadoma.

SportoweBeskidy.pl: Co kryje się pod już wspomnianym rozwojem LKS-u Pogórze? Ten wątek obecny był również w wywiadzie z lata roku ubiegłego...

Ł.H.:
Mówiąc o rozwoju mam na myśli nie tylko aspekt stricte sportowy, ale i kwestie związane z infrastrukturą, a więc boiskiem czy sprzętem, jakim jako klub dysponujemy. Możemy w skali regionu pochwalić się topowym stanem murawy płyty głównej. Nie tak dawno korzystała z naszych boisk ukraińska drużyna Vorskla Poltava, która rozgrywała swój domowy mecz w Lidze Konferencji w Tychach. Idziemy więc do przodu patrząc kompleksowo.

SportoweBeskidy.pl: A sportowo? Bo chyba nie tak wyobrażaliście sobie ten sezon, który przed nami. „Jedynka” opuściła szeregi ligi okręgowej, a „dwójka” siłą rzeczy nie mogła awansować na szczebel skoczowskiej A-klasy.

Ł.H.:
Odnosząc się do minionej rywalizacji w „okręgówce”, to zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby się w lidze utrzymać. Po jesieni mieliśmy na koncie tylko 6 punktów i chcieliśmy w ogóle pokazać w rundzie rewanżowej, że możemy na tym poziomie sobie poradzić. Dużą część strat odrobiliśmy, wyprzedziliśmy w tabeli LKS Leśna, ale na nasze nieszczęście Odra Wodzisław spadła do IV ligi, co z kolei pociągnęło za sobą spadek Błyskawicy Drogomyśl do „okręgówki”. Nie załamuje nas to jednak, bo taki scenariusz też w trakcie rozgrywek braliśmy pod uwagę jako prawdopodobny. Cieszy to, że 90 procent kadry dotychczasowej w klubie pozostało, więc będziemy walczyć. Po stronie ubytków są tylko Sebastian Juroszek i Krystian Strach, którzy przenieśli się do Wisły, po kontuzji do składu powraca Dawid Jaworski. Poza tym mamy sporo młodych zawodników i będziemy się starali grać tymi, który chcą w Pogórzu być i przywdziewać barwy naszego klubu.

SportoweBeskidy.pl: Wiosną pomógł waszej drużynie eks-reprezentant Polski Piotr Ćwielong. Czy można spodziewać się kolejnych znanych nazwisk w barwach LKS-u Pogórze?

Ł.H.:
Fakt, że bardzo nam pomógł, a i dla naszych kibiców było to nie lada wydarzenie oglądać w akcji takiego piłkarza. Jeśli tylko taka możliwość będzie to do tematu z Piotrkiem pewnie powrócimy. Nie rezygnujemy natomiast z przyjętej strategii bazowania na swoich zawodnikach. Są w naszej okolicy przykłady klubów, które różnie kończyły sięgając po „obcych” piłkarzy. Nie pójdziemy taką drogą. Wolimy funkcjonować znacznie bardziej stabilnie i nie narażać się na konsekwencje pewnych decyzji.

SportoweBeskidy.pl: W A-klasie wasza rola ulegnie zmianie – nie będziecie postrzegani jako drużyna, która chce sprawić niespodziankę, a bardziej faworyt w znaczącej większości spotkań.

Ł.H.:
Zawsze jest tak, że spadkowicz postrzegany jest trochę jako wciąż drużyna z wyższej ligi. Liczymy się z tym. Nieprzypadkowo mamy za sobą sparingi z mocnymi a-klasowiczami czy zespołami ze szczebla „okręgówki”. Wyglądało to pozytywnie, co dobrze nastraja nas przed nowym sezonem. Nie będzie nam łatwo, bo kilka zespołów przystąpi do ligi z dużymi aspiracjami. Czeka nas sporo meczów o derbowym charakterze i z perspektywy kibiców będzie to z całą pewnością ciekawe.

SportoweBeskidy.pl: Jakie cele sobie zatem stawiacie?

Ł.H.:
Mamy drużyny seniorskie w A-klasie i B-klasie. Trenują one osobno i nie mamy większych trudności z frekwencją. Chcemy wygrywać, ale oczywiście nasi przeciwnicy będą myśleć podobnie. O planach dalekosiężnych głośno nie mówimy. Zależy nam na wypracowaniu naszego stylu i jeśli zasłużymy sobie na to, żeby walczyć o wysokie cele, to takie wyzwanie będziemy podejmowali stosownie do takich możliwości.

SportoweBeskidy.pl: Kończąc poruszmy jeszcze wątek, o którym wolelibyśmy w ogóle nie wspominać, a więc zniszczeń, jakich ktoś totalnie nieodpowiedzialny dokonał na waszym obiekcie...

Ł.H.:
To zasmucające, że ktoś potrafi tak zniweczyć społeczną pracę wielu osób. Staramy się robić wszystko, aby nasze boiska były przygotowane nawet pod kątem treningów, a tu ktoś postanowił jakimś pojazdem pojeździć sobie po trawie. Nie jest to nic miłego, gdy wkłada się tak dużo energii, a komuś przychodzi do głowy taki niezrozumiały pomysł. Będziemy robić wszystko, aby takie sytuacje nie miały w przyszłości miejsca. Nie możemy sobie na takie wybryki pozwolić.