SportoweBeskidy.pl: Nie da się zacząć od innego pytania. Jak kapitan drużyny podchodzi do zawieszenia rozgrywek minimum do 27 kwietnia? 
Łukasz Sierpina: To dla nas wszystkich trudny czas. Rozgrywki są wstrzymane i tak naprawdę nie wiemy, co nas czeka. Musimy stosować się do zaleceń rządu oraz Polskiego Związku Piłki Nożnej i robić swoje, czyli trenować indywidualnie. Nic od nas przecież nie zależy. 
 
SportoweBeskidy.pl: Po cichu liczycie, że uda się Wam dograć ligę, czy raczej przewidujecie czarny scenariusz? 
Ł.S.: Ciężko cokolwiek przewidzieć. Cierpliwie czekamy i obserwujemy sytuację. Jeżeli będzie decyzja, że gramy to na pewno będziemy gotowi. Jednak jeżeli PZPN zdecyduje, że liga nie zostanie wznowiona, to jesteśmy w dobrej sytuacji. Wypracowaliśmy sobie pozycję lidera, więc jeśli sezon się skończy w obecnej formie, to nikt raczej złego słowa nie powie. 
 
SportoweBeskidy.pl: Dla Was taka przerwa jest wyjątkowo niekorzystna, bo na wstępie rundy wiosennej prezentowaliście wysoką formę. 
Ł.S.: Za nami kilka miesięcy intensywnych przygotowań do rewanżów, potem 2 mecze i teraz znowu długa przerwa. To na pewno będzie mieć wpływ na naszą dyspozycję. Robimy jednak swoje. Trenujemy indywidualnie, a gdy będzie już na to przyzwolenie, to zaczniemy zajęcia grupowe i wtedy trenerzy będą musieli przeprowadzić skrócony okres przygotowawczy. 
 
SportoweBeskidy.pl: Pan w tym sezonie był jednym z kluczowych piłkarzy Podbeskidzia. Oprócz dobrej gry doszły także statystyki - 5 goli i 7 asyst, co w minionych latach nie było przecież normą.
Ł.S.: Zgadza się. W zeszłym sezonie zdobyłem 8 bramek i odnotowałem 10 asyst, co było moim najlepszym wynikiem, a przecież przez kontuzję kilka meczów ominąłem. W tym sezonie także jest dobrze. Myślę, że to efekt owocnej współpracy z trenerem Brede, który wie jak wycisnąć ze mnie maksimum zawodnika. Jestem doświadczonym piłkarzem i mam świadomość, że muszę brać odpowiedzialność za drużynę nie tylko w szatni, ale i na boisku. Ciągnąć ją do góry. Jako zespół świetnie się rozumiemy, co widać po wynikach.



SportoweBeskidy.pl: Jeżeli liga zostanie dograna, to zapewne liczycie się z tym, że dla kibiców brak awansu będzie wielkim rozczarowaniem. 
Ł.S.: Do końca ligi zostało 12 kolejek i dużo się może wydarzyć. Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, przede wszystkim przed własną publicznością. Naszym wewnętrznym celem, który sobie wyznaczyliśmy w szatni, jest zrobić w Bielsku-Białej twierdzę nie do zdobycia. Nie chcemy, aby ktoś wywoził stąd punkty. Minione lata pokazały, że regularne zwycięstwa w meczach domowych dają awans. Na wyjazdach także chcemy punktować. Nie pompujemy oczywiście balonika, ale wiemy, że mamy w zespole potrzebne doświadczenie i jakość, by wygrywać. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jak profesjonalni piłkarze dbają o utrzymanie formy? 
Ł.S.: Co ciekawe, nie ma dużych różnic pomiędzy dbaniem o siebie teraz, a w normalnych okolicznościach. Na co dzień oczywiście mieliśmy treningi grupowe, ale potem każdy rozjeżdżał się do domów i robił swoje - dbał o dietę i aspekty siłowe. Teraz zajęcia z piłką musimy przeprowadzać we własnym zakresie, aby nie stracić nad nią czucia. Mamy specjalne rozpiski przygotowane przez sztab. Świadomość piłkarzy jest jednak duża i każdy wie co musi robić, by być gotowym. 

SportoweBeskidy.pl: Koronawirus paraliżuje nie tylko sport, lecz także gospodarkę. Pandemia dotknie finanse profesjonalnych klubów. W wielu zagranicznych zespołach piłkarze zrzekają się m.in. części swojego wynagrodzenia. Jak do tego tematu podchodzi się w Waszej szatni? 
Ł.S.: W tym temacie mogę powiedzieć jedynie tyle, iż rozmawiałem z prezesem klubu i dostałem zapewnienie, że mamy się niczym nie przejmować i po prostu robić swoje. Taką wiadomość przekazałem drużynie. O finansach klubu nie będę się wypowiadał, ponieważ nie jestem do tego upoważniony.