SportoweBeskidy.pl: Zacznijmy jednak od IV-ligowej inauguracji. Jechaliście do Pszczyny jako klarowny faworyt, ale tylko zremisowaliście. Rozczarowanie?
Maciej Mrowiec:
Na pewno liczyliśmy na zwycięstwo, bo chcieliśmy w dobrym stylu rozpocząć rundę wiosenną. Staraliśmy się prowadzić grę, ale mieliśmy i dobre, i słabsze momenty w spotkaniu z Iskrą. Dopisaliśmy punkt i w drużynie panuje mimo wszystko umiarkowany optymizm po tym występie.

SportoweBeskidy.: Także dla was z racji udziału w Pucharze Polski interesująco zapowiadają się jutrzejsze derby Górala z Koszarawą. Czego mogą spodziewać się kibice?
M.M.:
To są derby, więc takie mecze rzeczywiście rządzą się swoimi prawami. Wynik? Według mnie jest sprawą całkowicie otwartą. Obie drużyny mają atuty. Koszarawa wydaje się mocniejsza, jak jesienią, z kolei wysokie miejsce w lidze zobowiązuje Górala do tego, by derby rozstrzygnąć na swoją korzyść. Pamiętajmy, że dla tych zespołów to pierwszy oficjalny mecz o stawkę w nowym roku i trudno cokolwiek przewidzieć.

SportoweBeskidy.pl: Odnosząc się do kadry Górala, to solidnie ją uszczupliliście, pozyskując jego liderów, czyli Grzegorza Szymońskiego i Marcina Osmałka...
M.M.:
Grzesiek i Marcin chcieli do nas przyjść i zmienić coś w swoich przygodach z piłką. My jako klub lokujący się w powiecie żywieckim konsekwentnie stawiamy na zawodników z regionu. Nie wiem do końca, jakie było stanowisko Górala w całej tej sytuacji. Może się okazać, że takie rozstanie będzie korzystne dla obu stron na końcu sezonu.


SportoweBeskidy.pl: Zna pan smak derbów doskonale.
M.M.:
Tak, prowadziłem Górala w pucharowym meczu z Koszarawą pod koniec pracy w klubie. Sebastian Klimek dostał wtedy czerwoną kartkę, ostatecznie mecz przegraliśmy. Kilka dni po opuściłem Górala. Derby były tak naprawdę na drugim planie, bo mieliśmy sporo własnych kłopotów. Był to sezon spadku do ligi okręgowej, sezon bardzo trudny. I z tego, co pamiętam myśleliśmy o tym, żeby derby po prostu doszły do skutku, bo kadrowo wyglądaliśmy kiepsko.

SportoweBeskidy.pl: Tak czy inaczej dla kibiców to chyba wyjątkowe mecze?
M.M.:
Każdy chce taki mecz wygrać, kibiców żywieckie derby zawsze elektryzowały. Wszyscy myślą o tym, żeby się pokazać. Fajnie, jak takie mecze odbywają się przy udziale kibiców, bo wówczas atmosfera jest świetna i wyzwala się na boisku dodatkowa adrenalina.

SportoweBeskidy.pl: A poziom? Szkoda, że mamy derby drużyn występujących tylko w „okręgówce”...
M.M.:
To prawda. Oba kluby zasługują moim zdaniem, aby być wyżej. Dziś ta rywalizacja nie ma aż takiej otoczki w porównaniu do czasów występów Górala i Koszarawy w III, czy IV lidze. Ale walki na pewno nie zabraknie. Mecz odbędzie się na neutralnym boisku Soły, więc szanse są wyrównane. Szkoda, że nie będę mógł być świadkiem tej konfrontacji, bo mamy w tym czasie trening. Obu ekipom życzę jednak powodzenia, a z lepszym zmierzymy się już niebawem w finale.