- Dla kibica było to bardzo przeciętne widowisko, które głównie toczyło się w środkowej strefie. Sytuacji strzeleckich, takich klarownych, było jak na lekarstwo. Był to typowy mecz do jednej bramki, która padła łupem LKS-u - powiedział po meczu szkoleniowiec Czarnych, Tomasz Wuwer. 

 

Pierwsza część meczu przebiegła bez większych "fajerwerków". Warunki atmosferyczne nie sprzyjały ku temu, aby grać z dużym animuszem w ofensywie. Niemniej, to LKS był stroną, która lepiej i częściej operowała piłką. Podopieczni Szymona Waligóry dwukrotnie trafili w poprzeczkę bramki Czarnych. Jaworzanie natomiast szukali zagrożeń po oskrzydlających akcjach Janusza Cyrana, jednak nie dawały im one zamierzonego efektu. 

 

Po zmianie stron Czarni zagrali nieco odważniej w ofensywie. Dobrze zapowiadających się prób nie wykorzystali Adrian Malchar oraz Cyran. Punktem kulminacyjnym meczu była 73. minuta. Wtedy to LKS Czaniec zdobył bramkę na wagę awansu, a jej autorem - po akcji zaczętej z rzutu wolnego - był Kacper Kaspera.