
Mecz zmarnowanych okazji
W środę po południu LKS Czaniec na własnym obiekcie podejmował Jedność Przyszowice. Najciekawiej w tym meczu było... w ostatnim kwadransie.
- Był to mecz zmarnowanych sytuacji w naszym wykonaniu. Mieliśmy ich naprawdę dużo, ale mieliśmy problemy z pokonaniem bramkarza, który popisał się świetnymi interwencjami - mówi Szymon Waligóra, trener ekipy z Czańca.
Golkiper Jedności już w premierowej odsłonie potwierdził swoją wysoką dyspozycję. Dość wspomnieć, że w 20. minucie Damian Oczko został sfaulowany w polu karnym, a sędzia wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Ilya Nazdryn-Platnitski, ale jego intencje bramkarz wyczuł bezbłędnie. Szczęścia nie miał także Maciej Felsch - futbówka po jego uderzeniu ostemplowała poprzeczkę.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na kwadrans przed zakończeniem spotkania. Piłkarze z Przyszowic wykonywali stały fragment gry i pogubiona w tej sytuacji defensywa LKS-u dała się zaskoczyć. Podopieczni trenera Waligóry odpowiedzieli jednak szybko - bo już 6 minut później. Na dośrodkowanie w pole karne zdecydował się Paweł Flis, a piłka wpadła... za kołnierz bramkarzowi. LKS Czaniec miał jeszcze okazję, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale "setkę" zmarnował Sebastian Wiśniowski.