
Medale w sferze nieosiągalnej
Marius Lindvik uradował kibiców w Trondheim. Najpierw pobił rekord skoczni, a następnie przypieczętował mistrzowski tytuł. Biało-czerwoni? Nie zachwycili...
Konkurs na obiekcie HS-102 zapowiadał się o tyle wyśmienicie, że z reguły kwestie miejsc w czołówce rozstrzygają się "na styku". W komplecie wystartowali w nim poza tym Polacy, w tym broniący tytułu Piotr Żyła. Były w polskim obozie nadzieje, że mistrzostwa świata wyzwolą dodatkowe pokłady energii, a i forma przyjdzie o czasie. Na ten moment widoków na to nie ma...
Ponownie najlepiej z biało-czerwonych wypadł Paweł Wąsek. Reprezentant WSS Wisła w Wiśle osiągał dziś 99 m i 102 m, ale zdecydowanie nie wystarczyło to, aby do walki o medale się włączyć. Wiślanin sklasyfikowany został na 10. miejscu. Na półmetku powody do optymizmu miał jego klubowy kolega Aleksander Zniszczoł, któremu zmierzono 100 m. Z 11. pozycji osunął się ostatecznie na 28., bo w finale konkursu spadł na 87 m. Na 29. lokacie zameldował się Jakub Wolny (LKS Klimczok Bystra), który po premierowej próbie 101 m, w drugiej skoczył ledwie 88,5 m.
Żyła, jak na mistrza sprzed lat przystało, stanął na wysokości zadania, bo 104,5 m mogło przypominać o dokonaniach "Wewióra". Stabilny jednak nie był, a wobec 96,5 m w finale zmagań niedzielnych, zajął 20. miejsce. Tuż przed nim finiszował - także bez mistrzowskiego "błysku" - Dawid Kubacki (100 m i 95,5 m).
Złoto dla Mariusa Lindvika z rekordowym skokiem na 108 m i pewnym 104,5 m na potwierdzenie świetnej dyspozycji. Srebro dla Niemca Andreasa Wellingera (106,5 m i 104,5 m), zaś brąz dla Austriaka Jana Hoerla (107 m i 102 m).