Gospodarze zostali zaskoczeni w 5. minucie rzutem wolnym. Po zamieszaniu w polu karnym piłkę do celu skierował Kacper Wójtowicz. Minął kwadrans od tego zdarzenia, a futbolówka znów zakończyła lot w siatce. Wyborną kontrę wykończył Kamil Kamionka, któremu prostopadłym podaniem optymalnie asystował Wojciech Wilczek. Za moment rozkojarzeni bielszczanie mogli otrzymać kolejny cios. Tym razem jednak konfrontację z Jakubem Wasztylem przegrał pędzący solowo w kierunku bramki Wójtowicz.

Na kiepski przebieg gry z punktu widzenia piłkarzy Podbeskidzia II trener Adrian Olecki zareagował aż 3 zmianami w składzie, co też przyniosło pożądany skutek. Kluczowe znaczenie odegrał gol z 44. minuty. W konsekwencji rzutu z autu Klaudiusz Sommer z bliska pokonał Kacpra Mioduszewskiego, a bestwinianie sugerowali, iż moment wcześniej faulowany był usiłujący wyekspediować piłkę Patryk Wentland. – Nie weszliśmy dobrze w mecz. Brakowało odpowiedniego zaangażowania w naszej grze, ale po reakcji i zmianach w składzie oglądaliśmy już inną drużynę. Taką, która chciała wygrać i przypieczętować utrzymanie – wyjaśnia szkoleniowiec bielskiej „dwójki”.
 



Równo po godzinie na tablicy wyników był już remis – wrzutkę Konrada Pamuły sfinalizował Konrad Bukowczan. W 66. minucie losy spotkania ostatecznie się przechyliły na rzecz gospodarzy. Piłkę przed bramką zatrzymał ręką Antoni Olek, za co obejrzał czerwoną kartkę. Na domiar złego „z wapna” nie pomylił się Bukowczan. Konsekwencją niedostatków kadrowych ekipy z Bestwiny były trafienia Antoniego Rozmusa i popisującego się indywidualnym rajdem Tomasza Górkiewicza. Niejako na pocieszenie w 87. minucie Wilczek po „centrze” Konrada Liszki zmniejszył skalę przegranej spadkowicza z IV-ligowego pułapu.

– Cierpieliśmy przy tak dużych problemach personalnych. Waleczności odmówić nam nie można, ale kondycyjnie nie byliśmy w stanie dotrzymać kroku w takich okolicznościach – przyznaje Mateusz Gazda, trener bestwinian.