Były szanse, by z Piastem Gliwice „zapunktować”. Ale „Górale” trzeci mecz z rzędu zakończyli bez jakiejkolwiek zdobyczy. Jak spotkanie piątkowe skomentował szkoleniowiec Podbeskidzia?

Czesiek Michniewicz

– Zawsze są dobre i złe momenty. My nie umieliśmy wykorzystać swoich momentów, zwłaszcza przy sytuacjach sam na sam – wyjaśniał po spotkaniu trener Czesław Michniewicz. – Piast w miarę upływu czasu utrzymywał się przy piłce, my nie potrafiliśmy podejść pod bramkę i stąd zerowy efekt bramkowy. Szkoda, że przegrywamy po rzucie karnym, kiedy wcale nie musieliśmy faulować – dodał opiekun „Górali”. – Szukamy ciągle różnych rozwiązań i ustawień. Musimy borykać się z kłopotami kadrowymi, ciągle ktoś wypada ze składu, głównie ze względów zdrowotnych i później efekt jest taki, że w ważnym meczu, z trudnym przeciwnikiem, wychodzimy „kombinowaną” obroną – stwierdził Michniewicz.

Zwycięski powrót do Bielska-Białej zaliczył za to Marcin Brosz. – Od samego początku stwarzaliśmy sytuacje, tylko nie potrafiliśmy tego udokumentować zdobyciem bramki. Zważywszy na te okazje, patrzyliśmy optymistycznie na mecz, że uda nam się tego gola strzelić… i ten padł w końcu akurat z rzutu karnego. To, co już wcześniej podkreślałem, najważniejsze, że te sytuacje sobie stwarzamy. Na tak ciężkim terenie z dobrze przygotowanym zespołem Podbeskidzia udało się zwyciężyć – zaznaczył szkoleniowiec gliwickiego Piasta.