
Piłka nożna - Wokół futbolu
Między nami bramkarzami. Nawałka, Iwan i mistrzostwo Polski juniorów
W kolejnej odsłonie cyklu "Między nami bramkarzami" gościmy Janusza Marca – wieloletniego bramkarza bialskiej Stali i Pasjonata Dankowice, choć swą karierę piłkarską rozpoczął w krakowskiej Wiśle, z którą dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski juniorów.
Janusz Marzec, zanim "zawędrował" w beskidzkie rejony, święcił triumfy w rodzinnej Małopolsce. Karierę piłkarską rozpoczął w 1974 roku w Wiśle Kraków. W 1975 i 1976 roku bramkarz wraz z zespołem Białej Gwiazdy zdobył dwukrotnie mistrzostwo Polski juniorów. Nasz gość grał obok takich postaci jak: Andrzej Iwan, Adam Nawałka, Michał Wróbel czy Krzysztof Budka. – Na pewno był to najpiękniejszy czas, jaki przeżyłem. Grać w takim towarzystwie, obok Nawałki, Budki, Iwana czy Jałochy to zaszczyt. Nigdy nie zapomnę finału mistrzostw Polski z Odrą Opole. Wygraliśmy ten mecz 5:1, a na trybunach było 30 tysięcy widzów. W Wiśle, mimo czasów jakie były, panowały wówczas bardzo profesjonalne standardy, opiekował się nami sztab ludzi. Henryk Stroniarz jest trenerem, któremu dużo zawdzięczam. Pokazywał nam świetne ćwiczenia bramkarskie, co wpłynęło na moje wyszkolenie techniczne.
Do dziś kibicuję Białej Gwieździe, choć nie zagrałem oficjalnie ani jednego meczu w pierwszej drużynie, ale byłem jako rezerwowy na kilku spotkaniach – mówi Marzec.

źródło: historiawisly.pl
Do dziś wiele się mówi o przeskoku z piłki juniorskiej do seniorów. Jak ten aspekt wyglądał w tamtych czasach? – Jak ktoś jest utalentowany, ma pomysł na siebie i mocną psychikę, to zawsze sobie poradzi. W Wiśle to super funkcjonowało, ponieważ panowało przeświadczenie, że im szybciej, tym lepiej. Nic wtedy nie blokowało tych zdolnych, młodych zawodników. Nie było menadżerów ani nic. Dlatego też Wisła Kraków parę lat później zdobyła mistrzostwo Polski, a zespół był oparty na tej młodzieży, która dominowała w juniorskiej piłce. Osobiście pewnego poziomu nie mogłem przeskoczyć, była ogromna konkurencja. Potem przytrafiło mi się powołanie do wojska, trafiłem do Wawelu Kraków, ale wciąż byłem przy piłce na dobrym poziomie – stwierdza były golkiper.
Momentem zwrotnym w karierze Marca był rok 1982. Wtedy to bramkarz opuścił Kraków i dołączył do BKS-u Stali, występującego w II lidze. – Pojechałem z BKS-em na obóz do Głubczyc. Miałem wtedy 23 lata. Trenerem był śp. Eugeniusz Kulik. Udało mi się przejść pomyślnie testy i zostałem w bialskiej Stali. Uważam, że to była druga najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła. Szkoda, że w klubie zawsze czegoś brakowało, jeśli chodzi o awans. Ja jednak mogę być zadowolony ze swoich występów w bialskiej Stali. Mimo iż różni bramkarze przychodzili do zespołu, to zawsze udawało mi się wygrywać rywalizację – komentuje Marzec, który w barwach BKS-u zagrał ponad 300 spotkań w III i IV lidze.
Ostatnim etapem w karierze naszego gościa był Pasjonat Dankowice. – Po 11 latach gry w BKS-ie dołączyłem do Pasjonata. Spotkałem się z fajną grupą ludzi, łącznie z prezesem Andrzejem Sadlokiem. Udało nam się wtedy awansować z "okręgówki" do III ligi, co jest historycznym sukcesem klubu. Byłem już doświadczonym zawodnikiem, ale wciąż prezentowałem się z dobrej strony – przyznaje Marzec.
Do dziś kibicuję Białej Gwieździe, choć nie zagrałem oficjalnie ani jednego meczu w pierwszej drużynie, ale byłem jako rezerwowy na kilku spotkaniach – mówi Marzec.

źródło: historiawisly.pl
Momentem zwrotnym w karierze Marca był rok 1982. Wtedy to bramkarz opuścił Kraków i dołączył do BKS-u Stali, występującego w II lidze. – Pojechałem z BKS-em na obóz do Głubczyc. Miałem wtedy 23 lata. Trenerem był śp. Eugeniusz Kulik. Udało mi się przejść pomyślnie testy i zostałem w bialskiej Stali. Uważam, że to była druga najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła. Szkoda, że w klubie zawsze czegoś brakowało, jeśli chodzi o awans. Ja jednak mogę być zadowolony ze swoich występów w bialskiej Stali. Mimo iż różni bramkarze przychodzili do zespołu, to zawsze udawało mi się wygrywać rywalizację – komentuje Marzec, który w barwach BKS-u zagrał ponad 300 spotkań w III i IV lidze.
Ostatnim etapem w karierze naszego gościa był Pasjonat Dankowice. – Po 11 latach gry w BKS-ie dołączyłem do Pasjonata. Spotkałem się z fajną grupą ludzi, łącznie z prezesem Andrzejem Sadlokiem. Udało nam się wtedy awansować z "okręgówki" do III ligi, co jest historycznym sukcesem klubu. Byłem już doświadczonym zawodnikiem, ale wciąż prezentowałem się z dobrej strony – przyznaje Marzec.