SportoweBeskidy.pl: Podsumowując ostatni mecz ligowy BBTS-u zastanawialiśmy się czy druga z rzędu porażka to lekka zadyszka, czy może głębszy kryzys. Jak więc jest naprawdę?
Mirosław Krysta:
Nie nazwałbym tego ani zadyszką, ani tym bardziej kryzysem. Spotkały się wyrównane drużyny i tym razem lepsi nieznacznie okazali się rywale z Bydgoszczy i Lublina. Natomiast wciąż mamy z tymi zespołami dodatni bilans w obecnym sezonie. W Lublinie przegraliśmy w niecodziennych okolicznościach, bo w dwóch setach prowadziliśmy różnicą 3 punktów na niemal samym finiszu. Zabrakło nam trochę szczęścia. Fakt, że wynik poszedł w świat, a punktów nie dopisaliśmy. Nie rozpaczamy jednak z tego powodu.

SportoweBeskidy.pl: A może jakaś lampka się zapaliła, że w drodze do Plus Ligi konkurentów BBTS jednak ma i nie wszystkie mecze będą kończyły się zwycięstwami?
M.K.:
Chcieliśmy jak najdłużej pozostać niepokonani, ale też każdy miał świadomość, że ta imponująca seria się kiedyś skończy. Cieszymy się, że pobiliśmy rekord zwycięstw z rzędu. W przegranych spotkaniach wcale nie graliśmy źle, a wyniki mogły być odwrotne i teraz rozmawialibyśmy o tym, że pewnym krokiem zmierzamy do Plus Ligi.
Dodam, że mieliśmy ostatnio trochę problemów kadrowych. W Lublinie zabrakło nam w składzie podstawowego libero i najlepszego obecnie przyjmującego w lidze Kajetana Marka. Ta absencja była widoczna i odbiła się na jakości przyjęcia, które nieznacznie tylko przekroczyło poziom 30 procent. Przeciwko zespołowi z Bydgoszczy musiał natomiast grać z konieczności, bo z powodów osobistych zagrać nie mógł Dominik Jaglarski. Taka jest już siatkówka, że nie zawsze wszystko dzieje się pomyślnie.


SportoweBeskidy.pl: Mobilizacja będzie teraz jeszcze większa?
M.K.:
Na pewno nie będzie presji pobijania kolejnych rekordów, bo gdzieś z tyłu głowy to ciążyło. Może to i lepiej, że przegraliśmy teraz, a nie dopiero wówczas, gdy dojdzie do meczów decydujących o awansie. Jednocześnie szkoda straconych punktów, bo straciliśmy pozycję lidera. Gramy natomiast ciągle dobrze, a często o zwycięstwie przesądza dyspozycja w danym dniu. Celem pozostaje powrót do Plus Ligi.

SportoweBeskidy.pl: Nie uważa pan, że rozstanie z Vyacheslavem Tarasovem w trakcie rozgrywek nie było najlepszym posunięciem?
M.K.:
Slava przydałby się nam w najważniejszej części sezonu. Przypomnę jednak, że trafił do nas, gdy skład mieliśmy pełny i trochę jako zastępstwo dla Luciano Vicentina, który musiał odbyć przymusową kwarantannę. Został ostatecznie u nas, ale z racji ograniczonych możliwości budżetowych nie na takich warunkach, na jakich oczekiwałby. Umówiliśmy się, że jeśli tylko znajdzie się klub, który zapewni mu odpowiednią pensję, to nie będziemy robić przeszkód w transferze. Slava dalej jest naszym zawodnikiem, przebywa na wypożyczeniu i w przypadku gry w Plus Lidze będziemy mogli z niego skorzystać.

SportoweBeskidy.pl: BBTS ma skład na Plus Ligę? Czy jednak będzie konieczna jakaś rewolucja po ewentualnym awansie?
M.K.:
Przewiduję raczej drobne korekty. Jasne, że zawsze można poszaleć i zespół solidnie wzmocnić, ale trzeba mieć na to fundusze. Nie tak dawno zmierzyliśmy się podczas turnieju we Wrocławiu z plusligowym Cuprum Lubin i choć rywal nie odpuszczał, to zdołaliśmy wygrać 3:2. To pokazuje, że nie jesteśmy wcale bez szans, nawet w obecnym składzie, w rywalizacji z drużynami z dolnej połówki tabeli Plus Ligi. Prowadzimy już pewne działania pod kątem ewentualnego awansu. Dogadujemy kwestie personalne warunkowo, bo po sezonie byłoby już na to za późno. Jako beniaminek o mistrza bić się nie będziemy, ale plan, który mamy nakreślony powinien poskutkować dobrym efektem sportowym. Tym bardziej, że może się okazać, iż w przypadku awansu pozyskamy jakiegoś większego sponsora. W Plus Lidze jednak o to łatwiej, bo marketingowo to inny kaliber w porównaniu do I ligi.

SportoweBeskidy.pl: Wspomniał pan o budżecie klubu... Jesteście po spotkaniu u prezydenta miasta, który zadeklarował kontynuację wsparcia dla BBTS-u. Mówimy o zwiększeniu nakładów na klub?
M.K.:
Prezydent wypowiedział podczas spotkania zdanie, którego zamierzamy się trzymać: „Zróbcie swoje na parkiecie, a ja zrobię swoje, aby zapewnić odpowiedni poziom wsparcia”. Władze miasta mają świadomość, że gra w Plus Lidze wymaga znacznie większych środków, oczywiście zachowując rozsądek i możliwości samorządu. Cieszy nas natomiast deklaracja, że będą dla nas zagospodarowane finanse stosownie do ligi, w której będziemy występowali.

SportoweBeskidy.pl: W piątek poznacie rywala w ćwierćfinale Pucharu Polski. Na kogo z elity życzylibyście sobie trafić?
M.K.:
Realnie oceniając szanse, to żadna z drużyn Plus Ligi, które w rywalizacji pozostały nie wydaje się przy optymalnych warunkach w zasięgu. To zespoły z samego „czuba” w polskiej siatkówce. Przy jakimś zbiegu różnych okoliczności możemy pokusić się o niespodziankę, a awans do najlepszej „4” byłby wielkim osiągnięciem dla klubu I-ligowego. Tym, co martwi najbardziej jest brak kibiców. Udział w tej fazie pucharowych rozgrywek jest nagrodą. W zeszłym roku mogliśmy zagrać z ZAKSĄ przed własną publicznością i mimo że mecz odbywał się w tygodniu o później porze, był zarazem transmitowany w telewizji, to na trybunach zasiadło prawie 2 tysiące kibiców. Bardzo żałuję, że w sezonie dla BBTS-u najlepszym od lat kibice nie mają okazji oglądać naszych spotkań na żywo. Telewizja to jednak nie to samo.