Sytuacja bielszczan przed wyjazdowym starciem z Podlesianką była trudna. Zapowiadali jednak walkę i podjęcie próby odrobienia pokaźnego bądź co bądź dystansu 2 goli. Goście nie mieli wyjścia i musieli w rewanżu zagrać odważnie. Nie przekładało się to jednak na dużą ilość stwarzanych okazji. Tu na odnotowanie zasługuje z pierwszej części jedynie strzał Damiana Chmiela z 23. minuty, który został przez golkipera ekipy z Katowic obroniony. Gospodarze zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry, by odnotować minutę 39. i wybicie futbolówki niechybnie zmierzającej do siatki przez Michała Batelta.

Jak dobrze Podlesianka potrafi egzekwować stałe fragmenty bielski IV-ligowiec przekonał się po przerwie. Kilka razy w pobliżu "świątyni" strzeżonej przez Sebastiana Zajaca poważnie się kotłowało. Młody słowacki bramkarz sparował m.in. próbę Łukasza Grzeszczyka w 69. minucie meczu. Aż wreszcie w 83. minucie Łukasz Winiarczyk uderzył tak, że żaden z zawodników rezerw Podbeskidzia, ani S. Zajac nie zapobiegli już utracie gola, która de facto szanse na remontadę barażową ograniczyła do minimum...

Podopieczni Marka Sokołowskiego w 86. minucie wyszarpali niewiele dający całościowo remis - po indywidualnej akcji efektownym uderzeniem z dystansu popisał się Giorgi Merebaszwili. Być może inaczej losy tej odsłony potoczyłyby się, gdyby to Podbeskidzie II objęło prowadzenie. W 63. minucie mógł tego dokonać Michał Studnicki, lecz jego strzał został ofiarnie zablokowany.