Wielu kibiców patrzy na drużynę rezerw Podbeskidzia przez pryzmat wyników w poprzednim sezonie. Tymczasem może to być bardzo mylące, gdyż tak naprawdę jest to zupełnie nowy zespół, zbudowany w większości z młodzieży Podbeskidzia. Nie można więc już oczekiwać po bielszczanach, że będą motorem napędowym IV ligi i inauguracyjny mecz z Rakowem II brutalnie to potwierdził.

 

- Zawsze boli porażka, tym bardziej w takich rozmiarach. Spodziewaliśmy się jednak trudnego meczu. Częstochowanie grali sparingi z III-ligowymi drużynami i są na zupełnie innym etapie niż my. Było widać w naszych szeregach brak ogrania w seniorskiej piłce, ale cieszy mnie, że na drugą połowę zawodnicy podjęli rękawice, mimo iż przegrywali 0:5 - mówi trener rezerw Podbeskidzia, Wojciech Fluder.

 

Seniorski futbol nie wybacza błędów i młodzi bielszczanie przekonali się o tym w pierwszych trzech kwadransach. W 5. minucie sędzia wskazał na "wapno" za faul Nikodema Gancarczyka. Maksymilian Manikowski poradził sobie z uderzeniem z 11. metrów, lecz wobec dobitki był już bezradny. Drugie trafienie dla częstochowian to owoc dobrej wrzutki na głowę źle przypilnowanego Davida Kabali. W 29. minucie goście poszli z szybką akcją po prostej stracie w rozegraniu Górali i zdobyli trzecie trafienie. Następnie Kabala sprytnie zachował się w polu karnym rezerw Podbeskidzia i wyłożył piłkę Tobiaszowi Mrasowi, który umieścił ją w bramce. Kabala dobrą pierwszą połówkę "przystemplował" trafieniem. 

 

Druga połowa miała już inny przebieg. Niemały wpływ na to miała czerwona kartka ujrzana przez zawodnika z Częstochowy na początku drugiej części. To spowodowało, że bielszczanie nieco uwierzyli w siebie. W 60. minucie Lionel Abate świetnie znalazł Michała Studnickiego, a ten wpisał się na listę strzelców. Chwilę później Studnicki znów fetował trafienie - tym razem otrzymawszy precyzyjne podanie z głębi pola od Macieja Felscha. Gospodarze mieli jeszcze kilka prób, aby zredukować rozmiary porażki, lecz często w ich ofensywnych poczynaniach brakowało właściwych decyzji. Ostateczny cios rezerwy Rakowa zadały w samej końcówce, ustalając wynik na 2:6.