Przywołana pucharowa potyczka z „dwójką” Podbeskidzia nie była dla czechowiczan udana. Rywal triumfował 3:1, a w ślad za tym MRKS błyskawicznie pożegnał się z rozgrywkami. – Mecz mógł się podobać i obie strony zaprezentowały się z dobrej strony. Mieliśmy bardzo dużo sytuacji bramkowych, okazji przy stałych fragmentach. Tymczasem w głupi sposób daliśmy sobie strzelać gole – wspomina szkoleniowiec Jarosław Kupis, nie robiąc zarazem żadnej tragedii z faktu poniesienia porażki. – Puchar ma oczywiście swoją wagę, ale przede wszystkim było to spotkanie, które potraktowaliśmy szkoleniowo, aby przyjrzeć się szerokiej kadrze, jaką dysponujemy. Taki zimny prysznic może się nam w takiej sytuacji przydać – dodaje nasz rozmówca.
 



W Czechowicach-Dziedzicach pojawiło się latem całkiem spore grono nowych zawodników, choć głównie takich, którzy nie mają wielkiego doświadczenia w grze na IV-ligowym pułapie. Wyjątki to m.in. Dawid Pawlusiński, który przywędrował z Unii Turza Śląska i ma wzmocnić ofensywę zespołu, czy związany z Unią Książenice defensor Marcin Mizia. Nowi „na pokładzie” to również: pozyskany z KS Bystra Szymon Gołuch, znany z występów w Landeku Paweł Kozioł, grający ostatnio w Książenicach Bartłomiej Lorenc, wypożyczony golkiper Śląska Świętochłowice Michał Stopyra oraz młodzieżowych UMKS Trójka – Rafał Grajcarek, Dominik KaniaBartłomiej Kobiela. Jednocześnie po stronie ubytków odnotować należy Mateusza Kubicę, Karola Lewandowskiego, Konrada GondkoWojciecha Loranca oraz bramkarza Piotra Woźnicę.

Czy MRKS Czechowice-Dziedzice w obecnym kształcie kadrowym to drużyna mocniejsza w porównaniu do minionego sezonu? – Uważam, że tak, ale liga będzie to weryfikować. Zależało mi bardzo, aby wzmocnić rywalizację i to się udało osiągnąć. Nie powinna powtórzyć się sytuacja, że będziemy na mecze IV ligi jeździć w 13-osobowym składzie. Ważne, aby każdy dawał z siebie teraz 100 procent, bo chłopców do bicia w naszej ligowej stawce się nie spodziewam – podsumowuje Kupis.