Nadzieje rozwiane w końcówce
O ile do gry ofensywnej Rekordu na poziomie II ligi nie można mieć większych zastrzeżeń, tak w defensywie beniaminek popełnia błędy, które dziś kosztowały drużynę Dariusza Klaczy przegraną z Zagłębiem Sosnowiec.
Na początku żadna ze stron chciała narzucić swoje reguły gry i zdominować spotkanie. “Rekordziści” toczyli wyrównany bój ze spadkowiczem z II ligi, który w swoich poczynaniach nie unikał ostrych zagrań. Dość wspomnieć, że do 22. minuty arbiter pokazał 4 żółte kartki, z czego 3 przypadły drużynie z Sosnowca.
Jeśli chodzi o klarowne sytuacje bramkowe, to te obserwowaliśmy po 27. minucie. Wówczas to Zagłębie wyszło na prowadzenie, gdy Roko Kurtović z głębi pola dośrodkował w pole karne. Następnie Bartosz Boruń odegrał głową do Bartosza Zawojskiego, ten zagrał na 5. metr, a całość sfinalizował niepilnowany Kamil Biliński. Gospodarze po straconej bramce wrzucili wyższy “bieg”. Chwilę później Michał Śliwka świetnie przejął piłkę, dograł do boku do Mateusza Klichowicza, który szukał w polu karnym Daniela Świderskiego. Napastnika Rekordu w ostatniej chwili ubiegł jednak defensor Zagłębia. W 35. minucie Świderski szukał zagrożenia z dystansu - bezskutecznie. 120 sekund później Śliwka nie wykorzystał klarownej okazji po strzale głową, a w samej końcówce centymetrów po strzale zza “16” zabrakło Tomaszowi Nowakowi.
Po przerwie na boisku zameldował się Jan Ciućka i to był zawodnik, który napędził grę Rekordu w tym meczu. Już w 52. minucie był bliski stworzenia akcji bramkowej. Ciućka z prawego skrzydła podawał do Świderskiego, któremu niewiele zabrakło by sięgnąć piłkę. W 59. minucie niesamowitą podwójną interwencją popisał się Kacper Siuta. Bramkarz Zagłębia najpierw obronił strzał z dystansu Ciućki, a następnie dobitkę Śliwki.
Rekord próbował, próbował i dopiął swego… W 64. minucie Kacper Kasprzak dopadł do piłki dogranej z rożnego przez Nowaka i mocnym uderzeniem ulokował ją w siatce. Kasprzak tym samym stał się pierwszym zawodnikiem, który trafił na szczeblu centralnym dla Rekordu. Wszelkie nadzieje “rekordzistów” zostały jednak rozwiane w końcówce. Po strzale Kamila Bilińskiego piłka odbiła się od nogi Mateusza Pańkowskiego. Do niej dopadł Emmanuel Agbora i strzałem z 12. metra pokonał Pawła Florka.