Przez niemal dwa kwadranse konfrontacji z „okręgową” Kalwarianką nic nie zapowiadało dobrego efektu sparingu z perspektywy IV-ligowca. – Mieliśmy duże problemy z wymianą podań i konstruowaniem akcji przez wszystkie kolejne formacje. Naprawdę niewiele nam wychodziło – przyznaje trener LKS-u Sławomir Szymala.

Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zmieniło się, gdy jeden z rywali brutalnie potraktował Patryka Wentlanda, za co po „cegle” przedwcześnie zakończył udział w spotkaniu. Sparing toczono jednak przy wyrównanych siłach liczebnych, z tą różnicą w porównaniu do fragmentu wcześniejszego, że zarysowała się przewaga gospodarzy. Udokumentowana została ona również zdobyczami bramkowymi...
 



Po godzinie rywalizacji bestwinianie fetowali prowadzenie. Maciej Kosmaty wznowił grę rzutem rożnym, golkiper Kalwarianki popełnił błąd, a ustawiony najbliżej Michał Gacek skierował futbolówkę poza linię bramkową. Kilka minut później było już 2:0. Prawą flanką rajd przeprowadził Krystian Patroń, dograł na 11. metr do Szymona Skęczka, który uderzył nie do obrony przy słupku. Przeciwnik w 87. minucie wynik skorygował. Strzał po rykoszecie od M. Gacka zmylił interweniującego Mateusza Kudrysa, ale nie zmienił obrazu pozytywnego występu IV-ligowca. – Wyglądaliśmy nieźle pod względem motorycznym – dodaje z przekonaniem szkoleniowiec zespołu z Bestwiny.