W 14. kolejce rozgrywek w Bestwinie gościł przynależący do ligowej „szpicy” zespół rezerw LKS-u Goczałkowice. Gospodarze, przez niektórych skazywani raczej na porażkę, ani myśleli z taką rolą się godzić. – Bardzo chcieliśmy wygrać ten ostatni domowy mecz jesienią. Sami czujemy po sobie, ile punktów wypuściliśmy w kilku ostatnich spotkaniach i jaka byłaby nasza sytuacja w tabeli – przyznaje na wstępie Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec bestwinian.

Po remisowej 2:2 i niezwykle zaciętej połowie starcia, gospodarze szalę na swoją korzyść przechylili po zmianie stron, dowodząc wysokiej formy. – Skorygowaliśmy w przerwie pewne rzeczy zmieniając ustawienie w obronie. I to zdało egzamin, bo byliśmy w stanie zastopować rywala świetnie przygotowanego do gry ofensywnej. Ogromnie dużo dały też roszady w składzie, co tylko potwierdziło, że mamy w naszej kadrze 18 wyrównanych zawodników, z których każdy ma coś do zaoferowania drużynie – dodaje trener LKS-u Bestwina.
 


Spadkowicz z IV ligi ma zatem na finiszu jesieni powody, aby z optymizmem spoglądać w przyszłość. – Najwyraźniej potrzebowaliśmy trochę czasu, aby się poznać i doczekać efektów naszej pracy. Po solidnie przepracowanej zimie powinno wyglądać to jeszcze solidniej – komentuje Gruszfeld.

A wspomniany już mecz miał także swój dodatkowy akcent, który wskazuje na dobrą atmosferę w zespole z Bestwiny. „Mielu wracaj do zdrowia” – w koszulkach z taką dedykacją – to pod adresem na dłużej wyłączonego z gry z powodu kontuzji kolana Kacpra Mielnikiewicza – zaprezentowali się minionej soboty piłkarze wraz ze sztabem.