Mecz między Kuźnią a Unią Turza Śląska to jedno z nielicznych spotkań, które odbyło się w miniony weekend. Poziomem ono jednak nie zachwyciło, szczególnie w pierwszych trzech kwadransach. Zawodnicy Unii stworzyli sobie jedną groźniejszą sytuację i ją wykorzystali. Po zmianie stron ustronianie nawiązali walkę z rywalem, dzięki trafieniu Cezarego Ferfeckiego. Na pełnym "dystansie" to jednak przyjezdni byli skuteczniejsi i zwyciężyli 4:2. – Pierwsza połowa była przeciętna w naszym wykonaniu. Zgoła inaczej było w drugiej części meczu, gdzie nasza gra wyglądała obiecująco. Paradoksalnie jednak w defensywie przytrafiały się proste błędy, które zadecydowały o końcowym rezultacie - mówi Mateusz Żebrowski, trener Kuźni. 

Długo nie było jasne, czy w ogóle dojdzie do tego starcia, ze względu na obecnie panujące przepisy. – Sami byliśmy bardzo zaskoczeni decyzją, że gramy. Organizacja i przygotowania do spotkania były mocno zaburzone. Dla nas była to niezrozumiałą decyzja, ale nie chcę wchodzić w szczegóły – dodaje Żebrowski.