Remis z „dwójką” Piasta Gliwice oceniano w Ustroniu optymistycznie, zwłaszcza w kontekście powstrzymania ofensywy przeciwnika. Jednocześnie podkreślano, że przed ustrońską drużyną sporo pracy, aby równie wymagające mecze wygrywać.

W Rybniku było jeszcze trudniej, a mecz po myśli Kuźni nie układał się niemal od samego początku. Już w 6. minucie gospodarze stanęli przed szansą zdobycia prowadzenia. Intencję wykonującego rzut karny Jana Janika wyczuł perfekcyjnie Adam Jasek. Zdarzenie to nie sposób określić mianem przełomowego, bo dokładnie w 17. minucie nic podopiecznych Karola Sieńskiego nie uratowało po strzale Błażeja Czubana, zaliczającego jedyne trafienie w premierowych 45. minutach.

Powrót na murawę przy minimalnie niekorzystnym wyniku niósł ze sobą nadzieję na poprawę, ale... tej po raptem kwadransie drugiej połowy nie było wcale. Najpierw w 50. minucie golkipera ekipy z Ustronia pokonał Oskar Skrzyniarz, a w 57. minucie to samo uczynił Jakub Szczepanik. Na te ciosy kiepsko dysponowani przyjezdni nie znaleźli ani jednej odpowiedzi, co oznacza, że po 180. minutach obecnego sezonu pozostają w ofensywie z „pustym przebiegiem”. A czy praca drużyny pod wodzą nowego trenera zmierza we właściwym kierunku? Odpowiedź miarodajną wkrótce zapewne poznamy...