
Nie ten kto zaczyna, a kto kończy
Ciekawie było w Puńcowie podczas rywalizacji 8. kolejki „okręgówki”. Miejscowe Tempo musiało się natrudzić w konfrontacji z zespołem z Pogórza.
Już na starcie kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo w 5. minucie sensacyjne prowadzenie zdobyli goście. Jakub Węglorz usiłował wycofać piłkę do Zbigniewa Huczały, ale uczynił to tak niefortunnie, że przejął ją Radosław Greń. Pomocnik LKS-u dograł do Krystiana Stracha, a temu nie pozostało nic innego, jak ulokować futbolówkę ładnym strzałem w okienku. Podrażnieni piłkarze Tempa doczekali się błyskawicznego wyrównania, przy którym swój udział mieli przeciwnicy. Dawid Okraska wykonał pressing na Dominiku Olchawie, który zagrał do swojego golkipera. Podanie w światło bramki skończyło się fatalnie, bo Marcin Jamróz stracił równowagę i nie był w stanie zapobiec utracie gola.
Początek meczu, w którym jak wyżej obie drużyny nie ustrzegły się błędów, zwiastował dalsze emocje i te istotnie nastąpiły. Ale gole przed przerwą dokładali do swojego dorobku wyłącznie zawodnicy Tempa. W 31. minucie gospodarze przytomnie rozegrali rzut wolny, z piłką popędził Okraska, znalazł na „dalszym” słupku Węglorza, który głową dopełnił formalności. Również 37. minuta była błyskiem świetnego Okraski, który „złamał” akcję na lewą nogę, po czym uderzył w taki sposób z blisko 30. metrów, że Jamróz nie zdołał skutecznie interweniować. Trafienia puńcowian to efekt optycznej przewagi faworyta, który szukał szczęścia przy stałych fragmentach, a najlepszą sytuację zmarnował Jakub Legierski. W kontekście ofensywy przyjezdnych odnotować trzeba próbę Krzysztofa Kałuży zza „16” w boczną siatkę oraz decyzję K. Stracha o strzale, gdy nieco lepiej ustawiony w wyjściu w przewadze liczebnej był Sebastian Juroszek.
Zanim na dobre ruszył bój o punkty w drugiej odsłonie, pogórzanie powtórnie fetowali gola. W 47. minucie Huczałę pokonał Filip Piszczek i odżyły wówczas nadzieje gości, by sprawić niespodziankę dużego kalibru. Kiedy jednak w 51. minucie przewinienie w środku pola na Legierskim kolejnym tego dnia żółtym kartonikiem przypłacił Daniel Madzia, stało się jasne, że do Pogórza punkty raczej nie pojadą. W szeregach ekipy z Pogórza niezadowolenie było tym większe, iż moment przed wręczeniem przez arbitra „cegły” domagali się rzutu karnego po interwencji Węglorza wobec K. Stracha. A tak pewni swego gospodarze w 72. minucie zadali ostateczny cios – autorstwa Okraski, znów świetnie mierzącego z dalszej odległości. W kilku innych sytuacjach na wysokości zadania stawał golkiper LKS-u.
Tempo podtrzymało zatem zwycięski marsz, choć nie sposób nie odnotować, że rywal z Pogórza stawił mu solidny opór. – Sami niestety też sobie poprzeczkę wysoko zawiesiliśmy błędami, które przydarzać się nie powinny. W ofensywie podejmowaliśmy natomiast sporo złych decyzji – zaznaczył Michał Pszczółka, grający szkoleniowiec puńcowian.