
Piłka nożna - III liga
"Nie wyszli" na drugą połowę
Nie udała się eskapada "rekordzistów" do Brzegu, choć początek meczu z tamtejszą Stalą był obiecujący w wykonaniu bielszczan.
Gospodarze nie mieli za wiele do powiedzenia w pierwszych trzech kwadransach, przede wszystkim jeśli chodzi o ofensywne poczynania. "Rekordziści" bardzo mądrze przesuwali się w linii obronnej i skutecznie stosowali "pułapkę" ofsajdową. Drużyna z Bielska-Białej objęła prowadzenie w 29. minucie. Marek Sobik przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką
przeciwnika i lobem pokonał bramkarza miejscowych.
Radość bielszczan z prowadzenia trwała niewiele, bo raptem 4 minuty. Po upływie tego czasu ponownie mieliśmy remis, gdy Tomasz Gajda pięknym strzałem z 18. metra zaskoczył Krzysztofa Żerdkę, nie dając mu szans na skuteczną interwencję.
To, za co można było chwalić Rekord w pierwszej połowie, a mianowicie konsekwentna i skuteczna gra w defensywie było po przerwie piętą achillesową jedynego przedstawiciela III ligi z naszego regionu. Obrońcy biało-zielonych popełniali proste błędy oraz nie potrafili sobie poradzić z prostopadłymi podaniami rywali. W konsekwencji "rekordziści" stracili aż trzy gole w drugiej części meczu. – Nasza gra w obronie woła o pomstę do nieba! Mamy w defensywie doświadczonych zawodników, ludzi którzy pograli już przez długie lata na określonym poziomie, a mimo to nadal tracimy „frajerskie” bramki. W zasadzie każda piłka wrzucona za nasze plecy, to stuprocentowa okazja dla rywala. To w zasadzie całe podsumowanie tego meczu – przyznał na łamach strony klubowej trener bielszczan, Piotr Jaroszek.
przeciwnika i lobem pokonał bramkarza miejscowych.
Radość bielszczan z prowadzenia trwała niewiele, bo raptem 4 minuty. Po upływie tego czasu ponownie mieliśmy remis, gdy Tomasz Gajda pięknym strzałem z 18. metra zaskoczył Krzysztofa Żerdkę, nie dając mu szans na skuteczną interwencję.
To, za co można było chwalić Rekord w pierwszej połowie, a mianowicie konsekwentna i skuteczna gra w defensywie było po przerwie piętą achillesową jedynego przedstawiciela III ligi z naszego regionu. Obrońcy biało-zielonych popełniali proste błędy oraz nie potrafili sobie poradzić z prostopadłymi podaniami rywali. W konsekwencji "rekordziści" stracili aż trzy gole w drugiej części meczu. – Nasza gra w obronie woła o pomstę do nieba! Mamy w defensywie doświadczonych zawodników, ludzi którzy pograli już przez długie lata na określonym poziomie, a mimo to nadal tracimy „frajerskie” bramki. W zasadzie każda piłka wrzucona za nasze plecy, to stuprocentowa okazja dla rywala. To w zasadzie całe podsumowanie tego meczu – przyznał na łamach strony klubowej trener bielszczan, Piotr Jaroszek.