
Niedzielna remontada
Sporo emocji dostarczył niedzielny mecz Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej między Góralem Istebna a Smrekiem Ślemień.
- Nie zagraliśmy na swoim poziomie. Szkoda straconych punktów. Popełnialiśmy zbyt dużo niewymuszonych błędów - przyznaje trener Górala, Dariusz Rucki. - Nam ta wygrana była potrzebna jak tlen. Zmierzyliśmy się z solidnym rywalem, ale wybiegaliśmy i wywalczyliśmy zwycięstwo - dodaje szkoleniowiec beniaminka z Ślemienia, Piotr Jaroszka.
Początek meczu był bardzo wyrównany i przebiegł bez groźniejszych prób z jednej, jak i z drugiej strony. Z czasem jednak to uległo zmianie. W 20. minucie na prowadzenie wyszli przyjezdni, gdy Szymon Stawowczyk popisał się ładnym strzałem z dystansu. Odpowiedź Górala była jednak taka, jak być powinno. 120 sekund później ponownie mieliśmy remis, gdy Mirosław Łacek wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Eliaszu Suszce. Ten drugi w 24. minucie wpisał się na listę strzelców, puentując dogranie prostopadłe dogranie. Prowadzenie ekipy z Istebnej mogło być bardziej okazałe do przerwy, lecz w 30. minucie minimalnie pomylił się Łacek.
Po przerwie do odrabiania strat ruszył Smrek. Efekty widzieliśmy już kilkanaście sekund po rozpoczęciu drugiej części spotkania. Bramkę na 2:2 zdobył Filip Bąk, który zrobił pożytek z dobrze rozegranego rzutu z autu. W 55. minucie czerwoną kartkę, w konsekwencji dwóch żółtych, ujrzał piłkarz Górala, Marian Babii. Beniaminek z Ślemienia wykorzystał grę w przewadze i w 70. minucie przechylił szalę wygranej na swoją korzyść. Decydującą bramkę zdobył Machado, który w sytuacji sam na sam zachował zimną krew i sprytną podcinką ulokował piłkę w siatce.