Wydawało się, że miejscowi po 2. zwycięstwach z rzędu będą chcieli chlubną serię kontynuować, a odpoczynek w minionej kolejce doda podopiecznym Jarosława Grygnego animuszu. Już początek spotkania mógł zwiastować, że gospodarze punktów ostatniej drużynie w tabeli nie oddadzą. Przyjezdnych w pierwszej akcji po strzale Mateusza Balcarka z kilku metrów meczu ratować musiał świetną paradą Marcin Jamróz. W 12. minucie kibice zgromadzeni na stadionie w Rajczy zobaczyli pierwszą bramkę. Jej autorem był zawodnik gości Sebastian Juroszek, który pokonał Andrzeja Nowakowskiego strzałem z bliskiej odległości. W rolę asystenta wcielił się Krystian Strach, skutecznie przedłużając głową daleki wyrzut z autu i wcielając w życie schemat ćwiczony na treningach. Strata gola podziałała na Sołę mobilizująco. Gospodarze chcieli jak najszybciej wyrównać, ale Jamróz był tego dnia bezbłędny. W 31. minucie stało się coś, czego nie spodziewali się fani zgromadzeni na trybunach. Po akcji całego zespołu Łukasz Pszczółka zagrał prostopadłą piłkę do Marcina Grenia, który podał piłkę wzdłuż pola karnego i K. Strach do asysty mógł dopisać także zdobytego gola. Soła mogła mieć do odrobienia jeszcze gola więcej, ale w dobrej sytuacji pomylił się Michał Czakon.
 


Ekipa z Pogórza, świadoma tego w jak korzystnej sytuacji się znalazła, postanowiła bronić wyniku. Zawodnicy trenera Łukasza Hanzela nastawili się na szybkie kontry, ale z ich planów ofensywnych raczej nic nie wychodziło. Próbowali więc zagrozić gospodarzom poprzez stałe fragmenty gry. Miejscowi więcej błędów już nie popełnili. Podrażnieni stratą goli rajczanie ruszyli wreszcie do odrabiania strat. Nie potrafili jednak sforsować skutecznie grającej defensywy przyjezdnych, którym w dodatku dopisywało tego dnia szczęście, bo po strzale Szymona Zawady piłka odbiła się od poprzeczki. Mecz toczył się w środkowej strefie boiska, było dużo fizycznej walki i fauli. Gdy arbiter odgwizdał koniec spotkania pierwsze punkty dla zespołu z Pogórza od... 7 września stały się faktem.

- Dużo było walki, zaangażowania i nieustępliwości z obu stron. Soła to bardzo dobry, poukładany zespół, ale zdołaliśmy się jej przeciwstawić. Moi zawodnicy zrealizowali wszystkie założenia taktyczne. Najważniejsze dla mnie jest to, że zagraliśmy "na zero z tyłu", co ostatnio nam nie wychodziło. Dobra gra w defensywie to podstawa, jeżeli myśli się o utrzymaniu w lidze - podsumował spotkanie Łukasz Hanzel, szkoleniowiec LKS-u Pogórze.