- Mieliśmy swój plan na ten mecz. Wiedzieliśmy, że zmierzymy się z rywalem, który ma w swoim składzie kilku świetnych zawodników i w pierwszej połowie wyglądało to bardzo dobrze - zaznacza szkoleniowiec jaworzan, Krzysztof Dybczyński.

 

 

Premierowa odsłona przebiegła bez większych "fajerwerków". Owszem, przewaga optyczna "rekordzistów" była niepodważalna, jednak wobec niskiego pressingu, założonego przez Czarnych, nie byli oni w stanie znacząco zagrozić bramce gospodarzy. Jaworzanie z kolei nastawili się na grę z kontry i to przyniosło zamierzony rezultat. W 25. minucie Adam Waliczek przytomnym i ładnym zagraniem dograł do Michała Sztykiela, a ten z zimną krwią pokonał bramkarza rezerw Rekordu. Więcej goli w tej części meczu nie odnotowano. 

 

Po zmianie stron bielszczanie, co zrozumiałe ruszyli do odrabiania strat. W 58. minucie to przyniosło rezultat, w postaci wyrównania. Faulowany przez Dominika Chmiela w polu karnym był Daniel Feruga, a z "wapna" celnie przymierzył Sidy Camara. 120 sekund później było już 2:0, gdy Feruga efektownie przymierzył z rzutu wolnego z 20. metrów. Ostatnie trafienie padło w 76. minucie. Wynik meczu na 3:1 dla rezerw Rekordu ustalił Camara, który wygrał pojedynek "oko w oko" z Chmielem.