![](/static/thumbnail/article/med/93415.webp)
Nieudany powrót
Po zmaganiach w futsalowej Lidze Mistrzów na lokalny parkiet wrócili zawodnicy Rekordu Bielsko-Biała, którzy dziś zmierzyli się z ekipą z Przemyśla.
"Rekordziści" mieli wszystkie argumenty, aby wygrać to spotkanie. Okazje bramkowe, liczba celnych strzałów (zdecydowana przewaga nad rywalem), rzuty karne... Zabrakło? Na to pytanie odpowiedź będą znać tylko bielszczanie, którzy dobrze weszli w spotkanie z Eurobusem. Nie minęło 60 sekund spotkania, a Rekord już prowadził. Michał Marek przytomnie "dopadł" do odbitej piłki przez bramkarza gości po uderzeniu Stefana Rakicia.
Na ripostę graczy z Podkarpacia długo nie trzeba było czekać. 5. minut później doprowadzili oni do wyrównania po prostej stracie piłki na środku boiska przez jednego z "rekordzistów". Ekipa z Przemyśla w 9. minucie już prowadziła po golu z rzutu wolnego. W tej sytuacji zabrakło nieco koncentracji Krzysztofowi Iwankowi. Następnie do stanu 2:2 doprowadził Paweł Budniak sprytną "piętką". Ostatni akcent strzelecki należał jednak do gości, a konkretniej na listę strzelców wpisał się Leo Santana - wykorzystując kolejny (wiel)błąd Rekordu w defensywie.
W 27. minucie przyjezdni pokusili się o kolejne trafienie. Mateusz Wanat sfinalizował ładną akcję swojego zespołu. Chwilę później Dela zamienił na gola dogranie z rzutu rożnego przez Budniaka. Bielszczanie w 28. minucie byli bliscy ponownego doprowadzenia do remisu. Sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką przez futsalistę Eurobusu. Budniak został jednak zatrzymany przez Romana Kołtoka. 60 sekund później to goście cieszyli się z trafienia po składnym kontrataku. Trafienie na 4:5 dla "rekordzistów" - stadiony świata. Zagranie Bartłomieja Nawrata, główka Matheusa, a całość z bliskiej odległości zakończył Kacper Pawlus. Nie dało to jednak zawodnikom Rekordu nic, gdyż nie poszli oni za ciosem. A mogli. Okazje ku temu mieli Rakić czy Kamil Surmiak. Przedłużonego rzutu karnego nie wykorzystał z kolei Matheus.