Niewykorzystany karny zemścił się w końcówce
Bez punktów wrócili "z delegacji" z Tychów rezerwy Rekordu, które mierzyły się z miejscową "dwójką" GKS-u. Wcale tak być jednak nie musiało...
Patrząc z perspektywy układu w tabeli, rezerwy Rekordu były nieznacznym, ale jednak, faworytem starcia z GKS-em II Tychy. Drużyna dobrze znanego w naszym regionie Jarosława Zadylaka w dwóch pierwszych kolejkach odniosła dwie wysokie porażki. Tyszanie chcieli jednak zażegnać złą passę i ta sztuka w konfrontacji z młodymi bielszczanami im się powiodła.
Premierowe trzy kwadranse pokazały sporą determinację "dwójki" GKS-u. Gospodarze byli stroną, która stwarzała więcej "szumu" pod polem karnym rywala. W ich ofensywnych poczynaniach brakowało jednak tego, co jest najistotniejsze w futbolu - postawienia kropki nad i. Tyszanie dwukrotnie obijali poprzeczkę bramki rezerw Rekordu, z kolei w innej sytuacji świetną paradą wykazał się młody golkiper biało-zielonych, Wiktor Żołneczko.
Po przerwie obraz gry nieco się wyrównał, co "rekordziści" mogli przełożyć na korzystny rezultat. W 61. minucie arbiter podyktował rzut karny za faul na Szymonie Młocku. Uderzenie z "wapna" Mateusza Madzi obronił jednak bramkarz rezerw GKS-u. Ta sytuacja "zemściła się" w 88. minucie. Zawodnik z Tychów na gola zamienili efektowną "solówkę", co okazało się być trafieniem, które przechyliło szalę wygranej na stronę "dwójki" GKS-u.