Szkoleniowiec Podbeskidzia Adam Nocoń przyznał, że sytuacji gospodarzom, by obronę Górnika Łęczna sforsować nie brakowało. – Zaczęliśmy dobrze, były dwie poprzeczki, dopiero potem gra się wyrównała. W drugiej połowie po czerwonej kartce dla przeciwnika nasz zespół dominował, ale co z tego, jeżeli nie wykorzystaliśmy sytuacji. Zabrakło nam precyzji, ostatniego podania i też szczęścia. Graliśmy o pełną pulę. Widać było, że drużyna z Łęcznej była zamknięta na 30. metrze i tylko groźnie kontratakowała. Summa summarum nie można być zadowolonym z wyniku – przyznał trener „Górali”.

Jak dodał, istotny wpływ na przebieg rywalizacji miała kontuzja mięśnia dwugłowego Adriana Rakowskiego jeszcze z pierwszej części gry. – Skomplikowało to sytuację ze zmianami, tym bardziej w takim meczu. Zostałem „zamknięty” z trzecią zmianą ofensywną i to też miało wpływ, że nie wygraliśmy – zaznaczył tuż po spotkaniu trener Nocoń.

Defensywa „Górali” nie skapitulowała zatem już od 450. minut w rozgrywkach Nice I ligi. Gorzej przedstawia się skuteczność w ataku, w podobnym czasie wszak Podbeskidzie wiosną nie strzeliło gola z wyjątkiem stałych fragmentów. – Gramy zdyscyplinowanie w defensywie, ale nie ma to przełożenia na ofensywę. Uważam, że na dobrą grę w defensywie powinniśmy odpowiedzieć podobną grą w ataku i strzelonymi bramkami, ale na ten moment nie jest to dobrze zbilansowane – obiektywnie skomentował bielski szkoleniowiec.