Mecz z pewnością nie mógł się podobać koneserom piłki nożnej. Zamiast wirtuozyjnej gry więcej na boisku było walki oraz momentami chaosu, w którym najlepiej odnaleźli się bielszczanie.  Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w doliczonym czasie rywalizacji arbiter, wobec protestów gości w wątpliwej sytuacji, wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Valerijs Sabala, który zapewnił gospodarzom trzy punkty. – Był to bardzo ciężki mecz w trudnych warunkach atmosferycznych, chociaż uważam, że płyta była bardzo dobrze przygotowana. Długo nie potrafiliśmy sforsować obrony Stomilu, ale wytrzymaliśmy do końca i zdobyliśmy bramkę. Pierwsze mecze w rundzie właśnie takie są, nieco nerwowe i może trochę bez wyrazu. Jednak dziś jest ważne, że zdobyliśmy trzy punkty – stwierdził szkoleniowiec "Górali", Adam Nocoń. 

W zgoła innym humorze był szkoleniowiec Stomilu, który na pomeczowej konferencji nie krył swego rozczarowania. – Przyjechaliśmy tutaj po punkty, wiadomo że chcieliśmy zagrać o pulę trzech, chociaż zadowoliłby nas punkt, na który zasłużyliśmy. Graliśmy z determinacją i ciężko było Podbeskidziu stworzyć jakąś klarowną sytuację. Jestem po analizie video i zostaliśmy ewidentnie oszukani w Bielsku-Białej. Ciężko pracowaliśmy zimą na ten punkt, na który moim zdaniem zasłużyliśmy, szkoda naszej pracy. Walczymy o utrzymanie i na pewno nie poddamy się, jeśli chodzi o cel, który mamy wyznaczony – powiedział Kamil Kiereś.