Podbeskidziu Bielsko-Biała, by po 4 latach wróciło do Ekstraklasy. Nasz region zasługuje na klub występujący na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Tym bardziej że "Górale" w tym sezonie prezentują się naprawdę całkiem rzetelnie, więc to życzenie nie jest jedynie "pobożnym". Piłkarzy Krzysztofa Brede stać na to, by przy Rychlińskiego ponownie zawitały najlepsze polskie zespoły. 
 
Mitechowi Żywiec, by w tym sezonie nie musiał liczyć na "cud" w kontekście pozostania w elicie kobiecej piłki. Przypomnijmy, iż żywczanki rozgrywki 2018/2019 ukończyły pod kreską, lecz mimo to nie spadły do I ligi. Było to następstwo wycofania się z rozgrywek AZS PSW Biała Podlaska. Teraz wypadałoby sobie zapewnić utrzymanie w maju, nie w lipcu. 
 
Rekordowi Bielsko-Biała, by wreszcie realnie włączyło się do rywalizacji o II ligę. Skądinąd słychać pogłoski, że klub z Cygańskiego Lasu w niedalekiej przyszłości chciałby występować na szczeblu centralnym. Patrząc na filozofię zarządu oraz coraz to lepszy zespół ten plan przy delikatnych wzmocnieniach ma prawo bytu. 
 
LKS-owi Czaniec, by i tym razem mógł świętować mistrzostwo IV ligi. Niech tym razem jednak podopieczni Macieja Żaka mają więcej szczęścia w meczach barażowych, wszak jego doza nie była wystarczająca w dwumeczu z Polonią Bytom
 
Spójni Landek, by letnie okienko transferowe "wyjątkowo" w tym klubie było spokojne. Nie odkryję Ameryki twierdząc, że szatnia zespołu z Landeka "wietrzona" jest stosunkowo często. Być może teraz przyszedł czas na stabilizację? 
 
A-klasowiczom, by na przekór stricte amatorskiemu charakterowi rozgrywek, wkradło się nieco więcej profesjonalizmu. By drużyny nie musiały, wzorcem Jeleśnianki Jeleśnia, rywalizować w 9-osobowym gronie. I choć ciężko spodziewać się, że na treningach frekwencja nagle będzie co najmniej solidna, tak pełnej "11" należy wymagać. 
 
Kibicom, by na mecze przychodzili z przyjemnością i wiarą, że ponownie obejrzą dobre widowisko. Bo choć poziom z roku na rok wydaje się być w niższych ligach coraz niższy, tak emocji i goli nie brakuje. A przecież to one są solą piłki nożnej. 
 
Sympatykom, by ich ukochany klub grał coraz lepiej i miał swoje "5 minut". Niczym Orzeł Łękawica, który dzięki letnim transferom wywindował na pozycję lidera Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej, zostawiając za swoimi plecami głównych faworytów rozgrywek. 
 
Trenerom, by pracowali nie tylko tam, gdzie ich chcą, lecz także tam, gdzie oni sami chcą. By działacze byli w stosunku nich bardziej cierpliwi i rozumieli, że słabym wynikom nie zawsze winny jest tylko trener. 
 
Nam wszystkim, byśmy... wzorem poprzednich lat i tym razem mogli spotkać się na corocznej gali "okręgówki". To wyjątkowe wydarzenie jest świetną odskocznią od codziennych "oficjalnych" rozmów całego piłkarskiego środowiska - nas redaktorów z prezesami, trenerami, zawodnikami tudzież kibicami. I niech taki sposób wspólnej integracji będzie kontynuowany.