Podbeskidzie ma za sobą najlepsze 90 minut w sezonie, Wisła bardzo przeciętne. Piłkarz obu zespołów po ostatnim gwizdku arbitra podkreślali, że zależało im na trzech punktach. Zdecydowanie bliżej celu byli gospodarze, zabrakło jednak zimnej krwi i skuteczności. tsp wisla „Górale” nie pozwolili Wiśle na zbyt wiele. Goście stworzyli sobie w całym meczu tylko dwie sytuacje strzeleckie. – Byliśmy przed meczem mocno zdeterminowani. Cel był jasny. Bardzo chcieliśmy zwyciężyć. Nie udało się nam to. Bardzo szkoda, bo jedna bramka mogła znacznie poprawić naszą sytuację w tabeli – ocenia Bartłomiej Konieczny.

Okazje do zdobycia bramki były. W kluczowych momentach brakowało jednak precyzji i odrobiny szczęścia. – Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki. Były ku temu okazje. Mamy parę dni na poprawę skuteczności. Trener na pewno coś pod tym kątem nam przygotuje i mam nadzieję, że efekty będą widoczne w najbliższym meczu – z przekonaniem mówi filar defensywy bielskiego zespołu.

Przyjezdnych przed porażką uratowały interwencje Michała Miśkiewicza. – Przyjechaliśmy po trzy punkty, zdobyliśmy jeden punkt. Po meczu mogę powiedzieć, że dość cenny. Przeciwnik zagrał ambitnie, walczył, był zdeterminowany. Nam tego zabrakło. Mamy problemy z takim nastawieniem w meczach wyjazdowych – wyraża swoją opinię bohater Wisły.