To gospodarze przebieg potyczki na niemal całej jej rozciągłości zdominowali. – Graliśmy w piłkę i robiliśmy to dobrze budując wiele składnych akcji – opisuje trener rezerw Podbeskidzia Dariusz Kołodziej.

Szkoleniowiec bielszczan cieszyć mógł się nie tylko z jakości gry swoich podopiecznych, ale na wskroś pozytywnego wyniku. Kluczowe dla niego znaczenie miał finisz premierowej części, okraszony zyskami dla Podbeskidzia II. W 39. minucie Bartłomiej Kręcichwost dopadł do futbolówki, którą wcześniej w pole karne zagrał Kacper Mazur. Po upływie kilkudziesięciu sekund dorobek bielskiej drużyny był jeszcze większy, a to za sprawą rzutu karnego zamienionego na gola przez Jana Borka. „11” to następstwo wślizgu i niefortunnej ręki Jakuba Wojtyły.


Mając cokolwiek solidny zapas miejscowi mogli pozwolić sobie na bardziej uważne pilnowanie dostępu do własnej bramki. Gdyby w 49. minucie Mateusz Wigezzi nie zwlekał zbyt długo w sytuacji sam na sam z Krystianem Wieczorkiem, to Kuźnia mogła jeszcze na równorzędną rywalizację w miarę szybko po wznowieniu meczu „załapać się”. Także w 65. minucie Bartosz Iskrzycki uderzył po rajdzie prawą flanką, lecz próbę ową sparował golkiper „dwójki”. W kontrze rozprowadzona akcja zwieńczona została celnym strzałem Klaudiusza Sommera, na który Aleksander Łubik nie znalazł odpowiedzi. Bramka na 3:0 – co oczywiste – emocje w sobotnim starciu zamknęła. Swoje szanse, by wynik odmienić zarówno bielszczanie, jak i goście z Ustronia. Najbliżej trafienia honorowego był strzelający z 8. metrów tuż obok słupka Michał Pietraczyk.

Piłkarze Podbeskidzia II sięgnęli dziś po 8 zwycięstwo w obecnych rozgrywkach IV-ligowych, wyrównujący dorobek konkurenta. Przy ustronianach ta sama cyfra widnieje również w tabeli w rubryce porażek, to wobec „pustego przebiegu” na „Górce”.