Odblokowali się?
Widok skutecznego w tym sezonie zespołu z Wilkowic to rzadkość. Toteż sobotnie starcie dostarczyło miejscowym sporej dawki radości.
Ale nie od razu, bo już po 60. sekundach rywalizacji goście ze Studzienic prowadzili. Na koszmarną pomyłkę „w tyłach” GLKS zareagował we właściwy sposób. Zanim upłynął kwadrans gry było 1:1. Dośrodkowanie Łukasza Szędzielarza na gola skuteczną główką zamienił Mateusz Kubica. Gospodarze z dużym zaangażowaniem konstruowali kolejne akcje zaczepne, by przed przerwą doczekać się nagrody. W 42. minucie Maciej Wojtyła obsłużył Dominika Kępysa, który wreszcie trafił do siatki, bo i wcześniej snajper mógł golkiper LKS-u zmusić do sięgania „za kołnierz”.
Jeszcze bardziej znacząca była przewaga ekipy z Wilkowic po przerwie. W 58. i 69. minucie – co najistotniejsze – futbolówka lądowała między słupkami bramki studzieniczan. W obu przypadkach rzuty rożne egzekwował Mateusz Marzec, w obu też z roli egzekutora wywiązał się Kubica. Miejscowi przypieczętowali udany występ w 80. minucie za sprawą indywidualnego rajdu i finalizacji autorstwa Marca.
Czy „pięciopak” i wyczekiwane kolejne zwycięstwo w obecnym sezonie „okręgówki” jest swoistym przełomem? – Poczekajmy z ocenami. Jedna jaskółka wiosny jeszcze nie czyni. Nadmienię, że sytuacji mieliśmy dziś znacznie więcej, niż ilość strzelonych goli – kwituje Krzysztof Bąk, szkoleniowiec GLKS-u.