Jakże wiele kontrowersji wzbudziła nasza ostatnia wieść, że Bartłomiej Gajda na dniach zwiąże się z Wigrami Suwałki. W artykule wspomnieliśmy, że 19-latek jest wychowankiem Pasjonata Dankowice. Szybko jednak zareagował klub z Czechowic-Dziedzic, który zauważył, że Gajda u nich zaczynał piłkarsko “raczkować”. Zdaniem działaczy, to właśnie w grupach młodzieżowych ówczesnej Walcowni zawodnik strzelał pierwsze bramki, zaliczał pierwsze asysty i łapał pierwsze kontuzje. Do Pasjonata miał trafić już jako w pewnym sensie wyprofilowany "grajek". Potrafił już przecież przyjąć piłkę, rozegrać ją albo huknąć na bramkę. A przecież to są podstawy szkolenia piłkarza.

Stanowisko odpowiednich organów w tej kwestii jest jednak jasne: “Zgodnie z artykułami 42.04 i 42.05 rozgrywek UEFA Europa League (2015–18 Cycle) oraz artykułami 43.04 i 43.05 rozgrywek UEFA Champions League (2015–18 Cycle), UEFA definiuje “lokalnie wytrenowanego zawodnika” albo jako “wytrenowanego zawodnika w klubie”, albo jako “wytrenowanego zawodnika w związku narodowym”. W skrócie i na chłopski rozum, wygląda to natomiast następująco: wychowanek to piłkarz, który spędził w klubie w przedziale wiekowym 15-21 co najmniej trzy lata. I tu na chwilę bym się zatrzymał.

Bitwa niegdyś była także o Mateusza Żyłę, który występował w grupach młodzieżowych zarówno Walcowni Czechowice-Dziedzice, jak i Pasjonata Dankowice. Żyła na każdym kroku podkreślał jednak, że wychował się w Walcowni, którą darzy szczerą miłością.

Takich sytuacji jest jednak znacznie więcej. Przed rokiem Krzysztof Kubica trafił z Górala Żywiec do Górnika Zabrze. 18-latek wpierw przez kilka sezonów grał w Koszarawie – od żaka do trampkarza starszego. Następnie przeniósł się do Żywieckiej Akademii Piłki Nożnej, z której to został przesunięty na pół roku do seniorskiej drużyny Górala. Sprawa to analogiczna do Gajdy, wszak zarówno Koszarawa, tak i Góral mogą Kubicę uważać za swojego wychowanka. Sam zainteresowany niedawno na nasze pytanie, którego klubu czuje się wychowankiem, odpowiedział niezwykle dyplomatycznie - “obu klubom wiele zawdzięczam”.

Zapewne niewielu pamięta, ale identyczna sytuacja była przed wieloma laty z Mateuszem Kupczakiem. Kapitan Bruk-Bet Termalica Nieciecza także zaczynał w Koszarawie, ale później trafił do ŻAPN-u, z którego wypłynął na szerokie wody.

Przykłady można by było mnożyć. Ta kwestia zawsze będzie sporna, a każdy klub będzie walczył o swoje. Bo przecież nie chodzi tu o samą satysfakcję i dumę, a o możliwe profity, które kiedyś można otrzymać. Pamiętać należy bowiem, że każdy “większy” zagraniczny transfer zawodnika, to wielki zastrzyk gotówkowy dla klubów, w których piłkarz zaczynał.

“Wychowanek” w rozumieniu zaś słownika języka polskiego, to osoba wzięta na wychowanie przez kogoś lub absolwent jakieś szkoły. Ok. Idąc tym tropem myślenia oraz zostając jednak w ferworze piłki nożnej, która - choć teoretycznie takie zadania stawia się przed trenerami grup młodzieżowych - ze szkołą zbyt wiele nie ma wspólnego. Bo przecież tu nie ma zadań domowych, a jak przyjdziesz nieprzygotowany na trening (zapomnisz korków czy spodenek), to "lachy" nie dostaniesz. Co najwyżej karne kółeczko wokół boiska, a potem marsz do środeczka w “dziadku”.

Piłka jest przyjemnością, nie obowiązkiem. “Osoba wzięta na wychowanie przez kogoś” - ta definicja pasuje do futbolu. Nie mówimy jednak o trenerze, czy pojedynczej osobie. Mówimy o grupie. Konkretnie o szatni. To właśnie kumple z drużyny kształtują cię piłkarsko, czy osobowo. Atmosfera panująca w zespole sprawia, że albo zostajesz w danym klubie, albo bierzesz korki i spadasz. Masz wybór. Będąc we wcześniej wspomnianym przedziale wiekowym, zawodnik sam nie decyduje o tym, gdzie gra. Nie ma wyboru, bo to rodzic decyduje za młodu, gdy masz sześć-siedem lat czy zapisze cię do BKS-u czy Podbeskidzia. Dopiero później zawodnik decyduje, gdzie i z kim chce kopać w piłkę. Czasy juniorskie, to przecież pierwsze wyjścia z kumplami z drużyny na pizzę i piwo. Pierwsze melanże po wygranym meczu oraz pierwsze zapraszane dziewczyny na mecz. Jednym słowem - dojrzewanie. Zarówno psychospołeczne, jak i piłkarskie.

Dlatego sorry, jeżeli komuś odbiorę wychowanka, ale moim zdaniem klub, który młodziakowi pokazał co to jest piłka nie jest macierzystym. Jest nim ten, który pokazał co się z tą piłką robi.

Ot taka myśl mnie dziś naszła.