- Jak idzie, to idzie (śmiech). To już 12 mecz nasz bez porażki. Taka seria musi budzić szacunek i mam nadzieję, że pociągniemy ją do końca sezonu i zakończymy go w dobrych nastrojach - mówi trener Kuźni, Dariusz Kłus. 

 

 

Ustronianie są liderem w tabeli, jeśli brać pod uwagę tylko mecze w rundzie wiosennej. Pierwsze fragmenty spotkania upłynęły jednak pod znakiem dominacji drużyny LKS-u i trzeba uczciwie zaznaczyć, że gospodarze mieli bardzo dużo szczęścia, że nie stracili gola. W 12. minucie to jednak gospodarze objęli prowadzenie, gdy Lionel Abate wygrał pojedynek sam na sam z Patrykiem Kierlinem. Stracona bramka nieco przystopowała ofensywne zakusy piłkarz z Czańca, co też wykorzystała Kuźnia. W 34. minucie ponownie do bramki LKS-u trafił Abate, który tym razem głową z bliskiej odległości zamknął dogranie Bartosza Iskrzyckiego. 

 

Po zmianie stron, co zrozumiałe, goście ruszyli do ofensywy w celu odrobienia strat. Owszem, przewaga optyczna była po ich stronie, lecz nie przełożyło się to w znaczny sposób na liczbę sytuacji bramkowych. Te zdecydowanie mieli lepsze ustronianie. Swoje okazje mieli m.in. Michał Pietraczyk, Daniel Dobrowolski oraz Abate. Finalnie jednak wynik sprzed przerwy nie uległ zmianie.