Od pierwszego gwizdka arbitra "rekordziści" chcieli narzucić rywalowi własne warunki gry. To podopiecznym Dariusza Mrózka udało się zrealizować, choć w ich poczynaniach ofensywnych brakowało skuteczności. W 30. minucie Rekord był bliski wyjścia na prowadzenie, lecz Szymon Szymański nie wykorzystał rzutu karnego podyktowanego za faul na Kamilu Żołnie. Ale co się odwlecze... 

 

Chwilę później przyjezdni znów mieli "11" i ponownie w polu karnym rywala faulowany był Żołna. Tym razem do piłki podszedł jednak Tomasz Nowak i celnie przymierzył z "wapna". Gospodarze ku zaskoczeniu zdołali odpowiedzieć na to trafienie, lecz ich radość nie trwała długo. Na przerwę w lepszych humorach schodzili bielszczanie, którzy prowadzili 2:1 po bramce Jana Ciućki, który przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu. 

 

Po zmianie stron "rekordziści" nadal dominowali, lecz tym razem poszło to w parze ze skutecznością. W 64. minucie arbiter po raz trzeci w tym meczu podyktował rzut karny, z którego pożytek zrobił Marek Sobik, który niespełna 10 minut później ponownie wpisał się na listę strzelców. Wynik celnym strzałem głową ustalił Seweryn Caputa.