Strzelanie w Zebrzydowicach rozpoczął w 8. minucie Szymon Paluch. Zawodnik gospodarzy pokonał Radosława Pietrasika strzałem z 16. metra. Miejscowi zdobyli drugiego gola w 25. minucie. Trójkową akcję rozegraną przez Piotra Pastuszaka, Sebastiana Nowaka Piotra Mikę z 9. metra wykończył ostatni z wymienionych. 3. minuty później było już 3:0 po indywidualnej akcji Sz. Palucha zakończonej strzałem z 20. metra. Goście odpowiedzieli bramką Kajetana Lacha, który uprzedził obrońców i interweniującego Kamila Kawę, wykorzystując centrę z prawej strony boiska. Znakomicie rozpoczęte spotkanie mogło się gospodarzom skomplikować, gdyby w kolejnej akcji zawodnik gości trafił do siatki zamiast ostemplować słupek ich bramki. Zamiast 3:2 zrobiło się natomiast 4:1, gdy po wrzutce z rzutu wolnego z bocznej strefy boiska Mika zdobył głową kolejną bramkę w tym spotkaniu.
 


W drugiej połowie mecz nie obfitował już w tyle goli. Nie znaczy to jednak, że drużyny nie stwarzały sytuacji. Swoje okazje po stronie gospodarzy zmarnowali m.in. Tomasz Mrówka czy Mateusz Wiącek, który strzelał z 9. metra wprost w Pietrasika. Wynik spotkania ustalił w 88. minucie Nowak strzałem z 16. metra. Spójnia dzięki zwycięstwu przesunęła się na 6. miejsce w ligowej tabeli. LKS Leśna z 10. punktami okupuje 10. pozycję z 2 punktami przewagi nad strefą spadkową. Mimo to nie musi nerwowo spoglądać na poczynania drużyn z tej strefy, bo ma w zanadrzu jeszcze zaległe spotkania.

- Wynik nie odzwierciedla do końca tego, co działo się na boisku. Ostatnie 20. minut pierwszej połowy toczyło się pod nasze dyktando. Po naszej bramce trafiliśmy jeszcze w słupek, a mimo to schodziliśmy na przerwę przy stanie 1:4 po kontrowersyjnej bramce. Patrząc przez pryzmat całego spotkania końcowy rezultat wydaje się zbyt wysoki. - powiedział po spotkaniu Piotr Raczek, prezes LKS-u Leśna.