Piłkarskie szachy
Starcie Borów Pietrzykowice i GKS-u Radziechowy-Wieprz, z konieczności rozegrane w Żywcu, było rywalizacją zespołów, które po inauguracji sezonu mogły odczuwać spory niedosyt wobec przegranych meczów wyjazdowych.
– Piłkarskie szachy, gdzie żadna z drużyn nie chciała podjąć większego ryzyka. Przed spotkaniem mieliśmy pewne problemy, dlatego ogromny szacunek dla moich zawodników za zdrowie, które zostawili na boisku w tych trudnych warunkach – tak starcie komentuje Sebastian Gierat, szkoleniowiec Borów, które swoje sytuacje w dzisiejszym spotkaniu mimo wszystko miały i tyczy się to zwłaszcza drugiej połowy. Po godzinie Rafał Duraj przeprowadził akcję z Kacprem Mrowcem, którego zagrania wzdłuż bramki nikt nie sfinalizował. Z kolei w 80. minucie po prostopadłym podaniu Piotra Motyki „oko w oko” z golkiperem „Fiodorów” stanął Adrian Dobija, by niniejszy pojedynek przegrać.
Swojego gola na wagę zwycięstwa szukali również radziechowianie. – Przede wszystkim jednak nie chcieliśmy ponownie przegrać. Dobrze wypadliśmy w defensywie i to cieszy, ale mocno musimy popracować nad ofensywą – klaruje Sebastian Gruszfeld, trener GKS-u, którego zawodnicy najlepszy fragment gry mieli na przestrzeni kwadransa po zmianie stron. W 47. minucie próbę Patryka Pawlusa wybronił Wiesław Arast. W 51. minucie w światło bramki uderzył po podaniu Pawlusa Tomasz Janik, lecz doświadczenie golkipera ekipy z Pietrzykowic powtórnie odegrało ważną rolę. Następnie w minucie 54. z prawego skrzydła dośrodkował Szymon Szczyrk, a główka Mateusza Janika nieznacznie minęła słupek.