- Myślę, że końcowy rezultat jest sprawiedliwy. Nie ma co ukrywać, nasze boisko było trudne do grania w sensowną piłkę. Remis jednak finalnie nikogo nie krzywdzi - przyznaje szkoleniowiec beniaminka z Ślemienia, Piotr Jaroszek. 

 

 

Pierwszy kwadrans meczu upłynął bez większych "fajerwerków". Gra przypominała piłkarskie szachy, lecz z czasem uległo to zmianie. W 17. minucie gospodarze fetowali trafienie. Piękną bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego zdobył Deiverson Lima. Na odpowiedź drużyny z Cieszyna nie trzeba było jednak długo czekać. W 24. minucie Jakub Jeleń wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Marcina Pośpiecha. Radość cieszynian trwała raptem 3 minuty. Ponownie na prowadzenie Smrek wyprowadził Mateusz Łajczak. Zawodnik, dla którego była to pierwsza bramka w barwach ekipy beniaminka, fantastycznie uderzył z 25. metra, a piłka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki. 

 

Początek drugiej połowy należał do ekipy z Cieszyna, która mocno nacisnęła na defensywę gospodarzy. Cieszynianie nie wykorzystali w tym czasie dogodnej sytuacji, jednak później dopięli swego. W 62. minucie Wojciech Kołek skorzystał na nieporozumieniu w szeregach obronnych Smreka i wpisał się na listę strzelców. Jak się później okazało, to trafienie ustaliło losy meczu, choć w ostatnim fragmencie spotkania byliśmy świadkami obopólnej wymiany ciosów.